Demon zawsze coś ugra

Agnieszka Kocznur; GN 12/2012 Płock

publikacja 26.04.2012 07:00

„Magia to środki i praktyki, za pomocą których człowiek chce zdobyć informacje niedostępne w zwyczajny sposób, odwołując się do mocy ponadludzkich” – przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego. Tymczasem amatorów wróżek i jasnowidzów przybywa, także w naszym regionie.

Demon zawsze coś ugra Agnieszka Kocznur/ GN – Czasem, aby uwolnić od demona, wystarczą jedna czy dwie modlitwy o uwolnienie, a czasem jest to ciąg spotkań. Potem taka osoba winna pogłębiać swoje życie duchowe, sakramentalne oraz czytać słowo Boże i żyć nim, aby się wciąż nawracać i uświęcać – mówi ks. Leszek Piórkowski, który jest jednym z pierwszych egzorcystów w naszej diecezji.

Przepowiadacze przyszłości reklamują swoje usługi w programach telewizyjnych, na stronach internetowych, w gazetach i ulotkach. Przestaje już dziwić fakt, że wróżkę można także spotkać w jednej z płockich galerii handlowych, gdzie ma wyznaczone miejsce. Z danych statystycznych wynika, że rocznie 3 mln. Polaków korzysta z wróżbiarskich porad. Horoskopy regularnie czyta 55 proc. naszego społeczeństwa, a większość z tego stosuje się do zawartych w nich wskazówek. Niektóre źródła podają, że branża wróżbiarska w naszym kraju zarabia rocznie do 2 mld. zł.

Chciał „myśleć pozytywnie”

O tym, jak niebezpieczne jest igranie z magią, przekonał się na własnej skórze pan Marek z Płocka. Dziś ku przestrodze innych dzieli się swym doświadczeniem. Jak przyznał w rozmowie z „Gościem”, z usług wróżki nie korzystał, zaczął jednak interesować się rozwojem wewnętrznym w kierunku New Age. Były to numerologia, radiestezja, feng shui, joga, uczył się pozytywnego myślenia. – Zawsze byłem człowiekiem aktywnym, działałem i chciałem zgłębiać wiedzę tak, żeby moje starania przynosiły jak najlepsze efekty – opowiada przedsiębiorca. – Wszystko zaczęło się od książki na temat pozytywnego myślenia, która przypadkiem trafiła w moje ręce – wspomina. Jednocześnie dodaje, że wraz z nią przyszło wgłębianie się w kolejne metody i techniki „osobistego rozwoju”, które polegały na sięganiu do podświadomości. Zdawał więc kursy, poznawał kolejne „możliwości ludzkiego umysłu i siły energii”, aż wciągnął w te praktyki swoją rodzinę, a także znajomych z pracy. Myślał, że w ten sposób pomaga sobie i innym, jednak z czasem zaczął pojawiać się niepokój, strach, który potem już go nie opuszczał, ani w dzień, ani w nocy. Zrozumiał, że to, w czym uczestniczył, miało elementy białej magii. Wtedy postanowił szukać pomocy. Umęczony ciągłym rozdrażnieniem i strachem skierował kroki do księdza, który pomógł jemu i jego bliskim.

Po Mszy do wróżki

Czy to wróżka, czy jasnowidz bądź bioenergoterapeuta – z doświadczenia egzorcystów wynika, że trzeba unikać każdej z praktyk  oferowanych przez takie osoby. Jednak brak świadomości doprowadza do takich paradoksów, że niektórzy wychodzą z kościoła i kierują swoje kroki do wróżki. Podobne przypadki znane są ks. Pawłowi Waruszewskiemu, rektorowi sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Płocku. Jak podkreśla, coraz częściej spotyka się z taką postawą. – Do wróżki idą po „ratunek” na troski natury ekonomicznej czy kłopoty miłosne. Zwłaszcza słabi i wrażliwi ludzie są podatni na magię, a poprzez swą naiwność otwierają się na zło – mówi ks. Waruszewski. Dlatego księża przekonują, że najlepiej kierować się w życiu ewangeliczną zasadą: „Unikajcie tego, co ma chociażby pozór zła”. Inaczej otwieramy się na świat energii i na duchy, których nie możemy kontrolować. Rektor sanktuarium wspomina, że kiedyś przyszła do niego dziewczyna, która wcześniej uczestniczyła w magicznych praktykach. Demon nie chciał jej opuścić, w trakcie spowiedzi zemdlała i upadła. – Próba przypodobania się demonowi zawsze kończy się tragedią, bo on nas nienawidzi. Najpierw niby coś da, uwiarygodni się, żeby nas omamić, wciągnąć w swe sieci, a tak naprawdę nas zniszczy – dodaje.

Z szatanem nie ma żartów

W diecezji płockiej jest mianowanych ośmiu księży egzorcystów. W żadnej innej diecezji nie ma ich tak wielu, jednak wykonujący tę posługę księża przyznają, że na brak zajęcia nie mogą narzekać. W Płocku pomocy w uwolnieniu od demona najczęściej szukają kobiety, bo są najbardziej zdeterminowane. Praktycznie codziennie egzorcyści otrzymują telefony z prośbą o pomoc. Bp Piotr Libera, świadomy tych zagrożeń i narastającego problemu, napisał list na tegoroczny Wielki Post, w którym wprost odnosi się do grzechu wróżbiarstwa i działania złego ducha. – Bądźmy szczególnie czujni, jeśli chodzi o odwoływanie się do szatana i innych demonów przez naszych bliskich, zwłaszcza dzieci i młodzież. Szatan został pokonany przez Chrystusa na krzyżu i nie ma dostępu do człowieka, jeśli on sam się na niego nie otworzy. Wszelka więc niezdrowa ciekawość czy przesadne zainteresowanie satanizmem może prowadzić do dręczenia demonicznego, obsesji, a nawet do opętania. Z szatanem nie ma żartów, a raz podjęta decyzja otwarcia się na jego działanie przynosi fatalne skutki dla naszego życia duchowego tutaj, na ziemi, i stanowi poważne zagrożenie dla wiecznego zbawienia – czytamy w liście bp. Libery.

Jak na wojnie

– Diabeł jest jak pies na łańcuchu – mówi ks. Leszek Piórkowski, koordynator księży egzorcystów w diecezji płockiej, w rozmowie z Agnieszką Kocznur.

Agnieszka Kocznur: Co nas otwiera na złego ducha? Czego powinniśmy się wystrzegać?

Ks. Leszek Piórkowski: – Każdy z nas jest narażony na działanie złego ducha. Otwieramy się na niego przede wszystkim w czterech wymiarach. Pierwszy, mówiąc ogólnie, dotyczy bałwochwalstwa, spirytyzmu i okultyzmu, gdy działamy przeciwko pierwszemu przykazaniu. Kolejną ważną kwestią jest brak przebaczenia, który często odczuwamy wobec osób najbliższych: męża, matki czy ojca. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wielki ma to wpływ na naszą duszę, bo czując nienawiść, zamykamy się na przestrzeń Bożej łaski. Powinniśmy także wystrzegać się uporczywego trwania w grzechu oraz trzymania w sercu zranień z przeszłości. Musimy pamiętać, że przebaczenie i uzdrowienie wewnętrzne jest często pierwszym kluczem w uwalnianiu się od złego ducha.

Jakie są najczęstsze objawy opętania i zniewolenia przez Złego oraz jak je rozpoznać?

– Przede wszystkim potrzebny jest solidny wywiad – rozmowa, podczas której przyglądamy się rożnym sprawom z przeszłości. Jeśli okaże się, że dana osoba ma problem psychiczny, to wtedy kieruję ją do psychologa. Często problemy psychiczne i duchowe nakładają się na siebie, wtedy kwestia dręczenia czy opętania jest bardzo trudna do rozszyfrowania. Trzeba też w tym miejscu uczciwie powiedzieć, że klasyczne opętania zdarzają się dość rzadko. Na sto przypadków tylko dwa lub trzy. Większość to rodzaj nękania przez złego ducha w postaci opresji i obsesji. Taka osoba ma między innymi awersję do rzeczy świętych, nie potrafi czytać chociażby Pisma Świętego, a gdy przekracza próg świątyni, ogarnia ją nieuzasadniony lęk, miewa koszmary; czasem odczuwa jakiś fizyczny dotyk. Bywa też tak, że w rodzinie pojawiają się dziwne i niewytłumaczalne od strony medycznej choroby. Przy klasycznym opętaniu zdarza się, że ktoś zaczyna mówić w jakimś innym języku, zmienia mu się barwa głosu, wyrzuca z siebie przekleństwa czy złorzeczenia; potrafi także reagować z ogromną, wręcz nadludzką siłą. W mniejszych dręczeniach mogą wystąpić chociażby drgawki lub kaszel w czasie modlitwy.

Diabeł to najgroźniejszy przeciwnik człowieka. Jakie uczucia i myśli towarzyszą egzorcyście, kiedy staje z nim do walki?

– Zły duch jest tym, który został już pokonany na krzyżu przez Jezusa. Ja startuję z pozycji zwycięzcy, bo Jezus jest zwycięzcą. Najważniejsze jest dla mnie to, na ile ja jestem blisko Jezusa, na ile Mu ufam i na ile jestem z Nim zjednoczony. Jeżeli mam świadomość tej jedności, to nie boję się złego ducha. Czasem towarzyszy mi nawet myśl, że diabeł jest jak pies na łańcuchu, że może sobie trochę powarczeć, ale nic mi nie może zrobić. Oczywiście bywa tak, że zniewoleni zachowują się bardzo agresywnie. To tak jak na wojnie (a przecież jest to duchowa walka) – nie mogę się dziwić, że kule lecą. Czasami pojawi się jakaś rana, ale jest to przecież wkalkulowane w życie wiary. Przede wszystkim staram się cały czas, być w łasce uświęcającej.