Ooooo?

ks. Tomasz Horak

GN 05/2012 |

Życie Bogu poświęconych kobiet oraz mężczyzn jest nienawistne złym mocom.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Rynek naszej gminnej metropolii. Samochodów więcej niż ludzi. Przede mną młoda mama z czterolatkiem. Malec bez przerwy coś plecie. Patrzę pod nogi, bo grudy śniegu. Nagle mały ucichł i za moment usłyszałem głośne „oooo?”. Z wyraźnym znakiem zapytania. Podniosłem oczy. Z naprzeciwka szła młoda zakonnica. W habicie. Chłopiec z rączką wyciągniętą przed siebie wiódł paluszkiem za nią. Towarzyszyło temu owo pytające „oooo?”. Nie zdziwiłem się zdziwieniem malca. Spotyka się tu czasem zakonnicę, kilka pochodzi z miasteczka i okolic (nawet z Nowego Świętowa; pozdrawiam!). Ale na naszym terenie klasztoru ani jednego. Kiedyś były. Ministrantka przygotowuje przed Mszą wezwania modlitwy powszechnej. „Proszę księdza, czym to zastąpić?”. Zwyczajne pytanie, gdy obce słowo jest dla dziecka niezrozumiałe. Pokazuje w tekście „módlmy się za osoby konsekrowane”. Nie ma czasu na dłuższe tłumaczenie. Mówię: za siostry zakonne. „Aha! Wiem”.

Czterolatek nie wiedział. Czternastolatka wiedziała. Przypuszczam jednak, że i ona nie bardzo wie, kto to tak naprawdę zakonnica. I po co jest się zakonnicą. I co się robi – nie ma przecież jakiejś jednej sfery aktywności zakonnic. W krajobrazie naszej okolicy zdarzają się czasem. Jak mają urlop i przyjadą do rodziny. W życiu nie ma ich wcale. Ani w życiu kościelnym, ani społecznym. Jak jest w innych regionach? Różnie. Są na tej mapie białe plamy oznaczające prawie zupełny brak sióstr zakonnych, nawet w krajobrazie. Są regiony i okolice, gdzie jest to obecność żywa, wpływająca na kształt i funkcjonowanie lokalnych społeczności. Powody jednego i drugiego są wielorakie. Od historycznych zaszłości z epoki rozbiorów czy bliższej – komunizmu. Po jakąś ludzką niewydolność poszczególnych zakonów czy klasztorów. Za wszystkim kryje się także odwieczna walka zła z dobrem – bo życie Bogu poświęconych kobiet oraz mężczyzn jest nienawistne złym mocom.

Nie nam więc oceniać poszczególne okolice, zakony, zgromadzenia czy klasztory. Ale wszystkim nam powinno zależeć na przybliżeniu potencjału, jakim są wspólnoty osób konsekrowanych, do tkanki zwyczajnego, codziennego życia ludzkiej społeczności. Ale też trzeba intensywniejszego wchodzenia ludzi w habitach w tę społeczną codzienność. To chyba już dzwonek alarmowy, bo może się okazać, że większość czterolatków wykrzyczy swoje pytające „ooooo?” na widok coraz rzadszego zjawiska zakonnicy. A może i księdza? Tym bardziej że tych ostatnich nie widać, choć są. Trzeba być „miastem na górze”, widocznym, jak uczył Jezus.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.