Kolonia (Niemcy). Zapewne tylko niewielka część przechodniów rozpoznaje w tym pochodzie procesję Bożego Ciała.
Kolonia (Niemcy). Zapewne tylko niewielka część przechodniów rozpoznaje w tym pochodzie procesję Bożego Ciała.
HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

Strefa zero

Brak komentarzy: 0

Jacek Dziedzina; GN 44/2019

GOSC.PL

publikacja 02.12.2019 06:00

Święty Paweł miał łatwiej na ateńskim Areopagu niż współcześni ewangelizatorzy w centrum Londynu, Paryża… Warszawy. W Europie wyrosło pokolenie, które nie tylko nie zna Ewangelii, ale nie rozpoznaje podstawowych kodów kulturowych.

W 2012 roku dziennik „Sunday Telegraph” w swoim wielkanocnym wydaniu opublikował wyniki sondażu, jaki redakcja przeprowadziła wśród Brytyjczyków. Okazało się, że tylko nieco ponad 30 proc. badanych wiedziało, co wydarzyło się w Wielki Piątek i w Niedzielę Zmartwychwstania, a także kto zdradził Jezusa i kim był Piłat. Ważne zastrzeżenie: respondentów losowano z różnych grup wiekowych i społecznych, ale celowo pominięto imigrantów z krajów arabskich i ich potomków. Chodziło o sprawdzenie znajomości Wielkanocy wśród osób wywodzących się z kultury chrześcijańskiej i europejskiej. Połowa odpowiedzi była błędna: okazało się, że Wielki Piątek ma „coś wspólnego z zającem”, a Piłat znalazł się nawet w gronie apostołów. Do tego postać Judasza była mylona ze św. Piotrem, a nawet… z zespołem Judas Priest.

Czytając o wynikach tych badań, znalazłem wypowiedź brytyjskiego teologa Nicholasa Lasha, który kilka lat wcześniej pisał: „Nie doceniamy zagrożenia, jakie stwarza dogłębna nieznajomość chrześcijaństwa w kulturach współczesnego Zachodu. Podejrzewam, że w Wielkiej Brytanii owa ignorancja częściej przybiera trudniejszą do zidentyfikowania formę milczącego założenia, że »wszyscy wiedzą«, co głosi chrześcijaństwo, i że »wszyscy wiedzą«, że to fałszywe przesłanie”.

Prezydent odprawia Mszę

Parę tygodni temu wdałem się w dyskusję z pewną osobą zamieszkującą od lat we Francji. Na swoim facebookowym profilu zamieściła zdjęcie z gazety, która informowała, że Mszy pogrzebowej za zmarłego prezydenta Chiraca… „będzie przewodniczył prezydent Macron”. Oczywiście z ironicznym komentarzem owej, skądinąd bardzo mądrej osoby, że stopień ignorancji religijnej wśród Francuzów przekracza już stan krytyczny. Gdy pozwoliłem sobie na uwagę, że niewiedza co do szczegółów liturgicznych wynika chyba jednak z braku wiary, a brak wiary z braku tych, którzy ją głoszą, usłyszałem, że pewne kody kulturowe powinny być znane, niezależnie od poziomu wiary i niewiary. A zwłaszcza gdy mowa o dziennikarzach, których obowiązkiem jest wiedzieć, że Mszy przewodniczy ksiądz, a nie prezydent.

I trudno odmówić racji tej logice – ja również, pisząc o islamie, mam obowiązek jak najlepiej orientować się nawet w takich szczegółach jak organizacja kultu. A co dopiero w przypadku dziennikarzy, którzy piszą o Kościele w kraju może i post-, ale jednak chrześcijańskim. Tyle tylko, że już dawno jesteśmy za etapem rozpoznania, że ignorancja religijna w Europie jest faktem. I dla Kościoła wyzwaniem jest nie tyle ciągłe ubolewanie nad tym i oczekiwanie od niewierzących „religioznawstwa”, ile potraktowanie na serio wezwania do nowej ewangelizacji. Czyli do uznania, że Europejczykom trzeba głosić „nową naukę”. Nową, mimo całych wieków przenikniętych duchem i kulturą chrześcijańską.

Kraj misyjny Polska

Usypiani przez lata zadowalającymi statystykami nie zauważyliśmy, że problem nie tylko niewiary, ale też postępującej ignorancji religijnej dotyczy także Polski. Nie braliśmy przez długi czas na serio słów, jakie Jan Paweł II wypowiedział podczas homilii na placu Defilad na zakończenie trzeciej pielgrzymki do ojczyzny w 1987 roku: „Wy wszyscy (...) nie zapominajcie, że nasza własna, polska Ojczyzna wciąż potrzebuje nowej ewangelizacji. Podobnie jak cała chrześcijańska Europa”. Rok wcześniej w czasie Kongresu Mariologicznego w Lublinie uczestników wbiły w siedzenia mocne słowa ks. prof. Romualda Raka, który opierając się na badaniach, stwierdził, że „około 60 proc. chrześcijan w Polsce trzeba właściwie uznać za pogan. Mimo chrztu nigdy nie zaznali smaku nowego wina, wina życia w Chrystusie”. Niedawno usłyszałem od znajomego księdza, że w jednej z klas, w której uczy, na 31 uczniów z katechezy wypisało się aż 25. W „najpobożniejszej” parafii w jednej z „pobożniejszych” diecezji odsetek chodzących co niedzielę do kościoła wynosi poniżej 40 proc. Przyzwyczailiśmy się, że misje i ewangelizacja dotyczą „dalekich krajów”, ewentualnie sąsiadów zza południowej czy zachodniej granicy. Trudniej uznać, że tereny misyjne mamy pod ręką, może nawet za ścianą lub we własnym domu.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..