Chrześcijańskie sumienie i obrona narodowa

Co może mieć do powiedzenia mnich o wojnie, i to wojnie nuklearnej? Czy w ogóle powinien się na ten temat wypowiadać? Przełożony o. Thomasa Mertona uważał, że nie, dlatego ta książka - napisana w latach 50. - bardzo długo nie mogła być opublikowana. Niestety, na aktualności nie straciła. Dzięki uprzejmości wydawnictwa WAM publikujemy jeden jej rozdział...






Wszyscy teologowie są zgodni, że nieograniczone użycie broni nuklearnej jedynie w celu unicestwiania skupisk ludności cywilnej jest całkowicie niemoralne. To nic innego jak morderstwo i nigdy nie jest dopuszczalne, tak samo jak niedopuszczalny jest z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej wyprzedzający atak nuklearny na ośrodki ludności cywilnej. Czy atak wyprzedzający na obiekty wojskowe wroga można uznać za „sprawiedliwy” środek obronny? Byłoby to bardzo nierozważne, przynajmniej z punktu widzenia fatalnych konsekwencji wojny odwetowej, która nieuchronnie by się rozpętała, prowadząc do totalnej masowej zagłady wielkich skupisk ludzkich. Cytowane wyżej słowa papieża Jana XXIII, chociaż nie stwierdzają oficjalnie, że działanie takie jest z natury rzeczy złe, są poważnym ostrzeżeniem przed inicjowaniem przez jakąkolwiek formę agresji łańcucha działań wojennych i przemocy. Chociaż teologowie mogą sobie teoretyzować na temat ograniczonej wojny nuklearnej, jest aż nadto jasne, że w grze polegającej na wzajemnym odstraszaniu ludność cywilna wroga wykorzystywana jest jako zakładnik, a polityka dwóch wielkich bloków siły obejmuje groźbę totalnej wojny prowadzącej do zagłady.

Jest jeszcze oczywiście przytłaczająca groźba wypadku, błędnej oceny, nieporozumienia, awarii technicznej, załamania psychicznego. Już wiemy, że było kilka fałszywych alarmów, podczas których setki bombowców załadowanych megatonową bronią czekały na pasach startowych gotowe do zmasowanego nokautującego uderzenia na Rosję. Czy to w jakikolwiek sposób wskazuje, że prowadzona będzie „ograniczona wojna” z użyciem „sprawiedliwych środków” według najsurowszych wymagań etyki chrześcijańskiej?

Czy to upoważnia nas do kontynuowania nieustannie nasilającego się wyścigu zbrojeń? Czyż nie oznacza to, że najpoważniejszym obowiązkiem naszego sumienia jest uczynić wszystko, co w naszej mocy, aby ograniczyć zbrojenia, wprowadzić kontrolę nad nimi i pracować na rzecz pokoju? Jeżeli nadal będziemy lekceważyć ten obowiązek, jak możemy przekonywać się o tym, że jesteśmy godni miana chrześcijan?

W takiej sytuacji nasza chrześcijańska powinność jest oczywista. Pomimo że żaden katolik nie jest oficjalnie zobligowany do popierania polityki natychmiastowego rozbrojenia nuklearnego, czy to multilateralnego, czy unilateralnego, z pewnością jest zobowiązany do tego, aby w swojej własnej sytuacji robił wszystko, co może, na rzecz ostatecznego pokoju. Trudno jest zrozumieć, jak można działać na rzecz pokoju bez ostatecznego dążenia do rozbrojenia lub przynajmniej radykalnego ograniczenia wyścigu zbrojeń.

Niewystarczające jednak byłoby w obliczu obecnego kryzysu ograniczenie chrześcijańskiego obowiązku jedynie do takiego działania, które byłoby możliwe do pogodzenia z zasadami moralnymi. Problem jest o wiele głębszy. Potrzebne jest działanie społeczne, które miałoby moc odnowić społeczeństwo dzięki temu, że wypływałoby z wewnętrznej odnowy chrześcijanina i jego Kościoła.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11