Siostry szensztackie w Koszalinie Srebrny jubileusz
Tysiące pielgrzymów odwiedzających Górę Chełmską zostawia swoje prośby i podziękowaniaw pamiątkowych księgach. Foto: Karolina Pawłowska

Siostry szensztackie w Koszalinie Srebrny jubileusz

Brak komentarzy: 0

Karolina Pawłowska

publikacja 06.11.2009 09:34

Pierwsze siostry z Szensztackiego Instytutu Sióstr Maryi przybyły do Koszalinia 1. października 1984 r. Miały ze sobą tylko zapał i gotowe do pracy ręce i serca. I wiarę w to, że Opatrzność Boża wybrała dla nich to miejsce.

Dziś trudno wyobrazić sobie diecezję bez szensztackiego charyzmatu, przyjaznego domu przy ul. Zielonej i otwartego dla wszystkich pielgrzymów sanktuarium na Górze Chełmskiej.

Znak tęczy
Droga sióstr szensztackich do Koszalina rozpoczęła się jednak kilkadziesiąt lat wcześniej. W obozie w Dachau Bóg postawił na drodze młodego kapłana, ks. Ignacego Jeża, o. Kentenicha, założyciela Ruchu Szensztackiego. To tam, w obozie, późniejszy pierwszy biskup diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej zawarł przymierze miłości z Matką Boską Trzykroć Przedziwną. Po latach zaprosił siostry, by pomogły w pracy w nowej diecezji.

Początki nie były łatwe. Dom, w którym zamieszkały dwie siostry wymagał remontu, brakowało najpotrzebniejszych sprzętów. W kronice zapisały jednak: „pokoje były puste, ale ku naszej radości stały w nich już łóżka, na których mogłyśmy spędzić pierwszą noc”. Od razu wyruszyły też na apostolskie szlaki. – Kiedy wychodziły z porannej Mszy św. niebo potwierdziło ich decyzję. Na niebie pojawiła się przepiękna tęcza – biblijny znak przymierza. – uśmiecha się s. Honorata. – Tęcza często pojawia się przy ważnych dla nas okolicznościach, często w tym znaku doświadczamy bliskiej obecności Boga.

Pierwszą wizytę złożyły ks. prałatowi Jan Borzyszkowskiemu, proboszczowi koszalińskiej katedry. W zorganizowaniu pierwszych grup dla rodzin i dziewcząt przy parafii katedralnej pomógł siostrom ks. Zygmunt Czaja. Od tego dnia codziennie pukały też do drzwi innych plebanii w diecezji.

Sanktuarium Przymierza
Szybko zaczęły powstawać kolejne grupy skupiające rodziny i dziewczęta. – W 1985 r. Bóg postawił na naszej drodze siostry szensztackie. Pierwszy raz w życiu doświadczyłam, że można w sposób prosty, normalny, z ogromnym entuzjazmem mówić o Bogu, o Maryi, o wzajemnej miłości i szacunku. Zachwycona wróciłam do domu i opowiedziałam o wszystkim mężowi – wspomina Stanisława Lech z Jastrowia. – Po roku Stefan dołączył do mnie. I tak do dnia dzisiejszego trwają nasze spotkania z siostrami. Te lata minęły bardzo szybko.

Wspólnota rozrastała się z dnia na dzień, do Koszalina przyjeżdżały kolejne siostry. Potrzeba było nowego domu i… sanktuarium. – Była to nie tylko potrzeba sióstr, ale i osób, z którymi pracowałyśmy – mówi s. Honorata. – Kiedy w marcu 1990 r. władze miasta przekazały Górę Chełmską Kościołowi, szybko wzięto się do pracy.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..