To tu na posadzce leżał nocami św.Dominik i płakał: Boże, co stanie się z grzesznikami? Tu oblókł w habit św. Jacka. Rzymska bazylika św. Sabiny kryje niejedną tajemnicę.
Anioł wpuszcza Dominika
Wycieczka młodzieży z Mediolanu gromadzi się pod potężnymi, misternie rzeźbionymi drzwiami. Studenci patrzą na najstarszy na świecie wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa (z 422 roku). Drzwi są niezwykle mocne. – Drewno cedrowe, z którego je wykonano, jest twarde jak metal. Nieźle się napociliśmy, by przybić tu szklaną osłonę – opowiada brat Jan. – Do klasztoru wchodzono innymi drzwiami. Zamykano je na klucz koło 20.00. Jeśli jakiś zakonnik spóźnił się, musiał nocować pod drzewkiem.
Pewnego dnia do klasztoru wracał Dominik. Spóźnił się. Trwała już cisza nocna. Drzwi były zamknięte na cztery spusty. Tradycja podaje, że zjawił się wówczas anioł, który otworzył spóźnialskiemu bramę. Dziś do naszej bazyliki przychodzą studenci liturgiki, by uczyć się, jak wyglądały starożytne chrześcijańskie świątynie. Przychodzi tu też sporo rzymian. Lubią tu brać śluby. Sam przygotowałem z 5 tys. takich nabożeństw – uśmiecha się dominikanin.
Na północ!
– Awentyn jest niezwykle ważny dla nas, Polaków. To stąd ruszały misje ewangelizacyjne Wojciecha, Brunona i Jacka – opowiada ks. Arkadiusz Nocoń. Pracuje w Watykanie ponad 20 lat. To on walczył jak lew, by na bazylice zawisła tablica (również w języku polskim) wskazująca, że właśnie w tym kościele przyjął dominikański habit Jacek, wielki apostoł Północy. O świętym z Kamienia Śląskiego może opowiadać godzinami. Jacek świetnie się zapowiadał. Pochodził ze znakomitej rodziny. Nic dziwnego, że wysłano go na zagraniczne studia. Wylądował w Rzymie. Przechodząc przez jeden z gwarnych, kolorowych placów, ujrzał wielki tłum. Gapie cisnęli się i… rozdziawiali usta ze zdumienia. Na placu stał szczupły mnich. Pod nim na bruku leżał martwy człowiek. Mnich – jak donoszą stare kroniki – „wyciągnął ręce w górę i swoją modlitwą wyrwał brata ze śmierci”. Człowiek podniósł się i otworzył oczy. Tłum zamarł.
Taką scenę ujrzał Jacek
Odrowąż. Miał 37 lat. Wydarzenie było dla jego wiary trzęsieniem ziemi. Zmieniło go całkowicie. Mnichem, którego spotkał, był Dominik. Połączyło ich ogromne pragnienie zaniesienia Ewangelii na krańce świata. – Kiedyś traktowałem tę opowieść jako pobożną legendę – opowiada ks. Nocoń – ale znalazłem w kronikach dokładny opis cudu. Związana jest z nim ciekawa historia. Papież prosił Dominika, by zjednoczył w jednym klasztorze mniszki, które modliły się rozproszone po całym Rzymie. Dominik zaprosił je do kościoła św. Sabiny na Środę Popielcową. A jednak, jak podają kroniki, musiano z ważnych przyczyn przesunąć to spotkanie na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. Dlaczego? Bo wydarzył się cud wskrzeszenia, o którym opowiadał cały Rzym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).