Mamy dzisiaj czytania na dzień świętej Kolety, dziewicy, która, jak czytamy tutaj, przyszła na świat we Francji w 1381 roku, rozdała swój majątek ubogim i wstąpiła do trzeciego zakonu świętego Franciszka. A więc obchodzimy dzisiaj pamiątkę świętej córki duchowej świętego Franciszka.
Chciałbym zwrócić uwagę na to, co jest w pierwszym czytaniu. Mówi się tutaj o tym, że czas nasz jest krótki, że „przemija postać tego świata”. Mówi się o tym, że ci, którzy płaczą powinni tak się zachowywać, jakby nie płakali, ci, którzy się radują, tak jakby się nie radowali, ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali. W tych słowach, pełnych tajemnicy, mówi się o tym, że nasze życie obecne nie jest jeszcze życiem naprawdę. Że wszystko tutaj jest połowiczne: radość jest połowiczna i smutek jest połowiczny, i posiadanie jest połowiczne. Wszystko jest połowiczne. Prawdziwe życie jest bowiem jeszcze nieobecne.
Do prawdziwego życia człowiek powinien się dopiero przysposobić. Możemy nawet powiedzieć na podstawie dzisiejszej Ewangelii coś, co może brzmieć bardzo śmiało: nawet grzech na tym świecie, nawet bunt przeciwko Bogu jest połowiczny. Bo człowiek, który na tym świecie popełnia zło, nie popełnia tego zła najczęściej ze złej woli. Grzech do człowieka ma dostęp z powodu jego słabości, z powodu jego ciemnoty. Człowiek jest słaby, człowiek jest nieoświecony. Często nie wie, co robi. Chrystus powiedział: „Przebaczcie, bo nie wiedzą, co czynią”. Dokonywali zbrodni bogobójstwa, ale nie wiedzieli o tym. Nawet grzech na tym świecie nie jest jeszcze tym pełnym buntem przeciwko Bogu, tym buntem, którym zgrzeszyli kiedyś aniołowie i grzeszą szatani. Nawet grzesznik na tym świecie nie jest pełnym grzesznikiem. Jest raczej kimś godnym politowania. A więc wszystko, cokolwiek tu się dzieje, jest jak gdyby nie „naprawdę”. „Naprawdę” dopiero będzie: prawdziwa miłość dopiero będzie, prawdziwe rozumienie dopiero przyjdzie, prawdziwy człowiek dopiero się pojawi.
I jeszcze jedna myśl, także w dzisiejszym czytaniu obecna: myśl o wolności. Mówi tutaj święty Paweł o powołaniu do dziewictwa i do małżeństwa. Mówi o tym, że od Pana nie otrzymał w tej sprawie żadnego nakazu ani żadnego zakazu. Pan Bóg dał człowiekowi wolność. Człowiek może tak i może inaczej. I ważne tu jest to, że cokolwiek uczyni, uczyni z wolności. Właśnie ta wolność jest tutaj ważna. Bo z wolności człowieka, a nie z przymusu, ma płynąć ta prawdziwa, rzetelna ofiara dla Boga. Nie z przymusu, ale z wolności. Im większa wartość, tym mniejszy przymus. Kiedy człowiek jest głodny, nie może nie myśleć o chlebie. Kiedy jest spragniony, nie może nie pragnąć wody. Ale człowiek postawiony w obliczu Boga może Boga odrzucić lub może Boga przyjąć. Tutaj nie ma żadnego przymusu. Jest wolność. Tutaj, na tym poziomie, człowiek jest zupełnie wolny. Bez strachu, bez lęku, z wolnego serca ofiaruje Bogu to, co ma najcenniejsze.
Trzeba, aby wszyscy od czasu do czasu stawiali sobie tę prawdę przed oczyma. Siostry żyją tutaj, w klasztorze, w określonym regulaminie. Jest dużo zwyczajów, dużo nakazów, dużo zakazów, ale byłoby źle, gdyby się pod tym wszystkim nie zobaczyło tego, co najważniejsze: wolności. Przyjmuję zakaz, przyjmuję nakaz – bo tak chcę. Bez przymusu, z wolności. To jest bardzo ważna sprawa. Bo tylko to, co płynie z wolności, z dobrej woli człowieka, może być jego zasługą.
Te dwie myśli chciałem wam dzisiaj szczególnie postawić przed oczy – w dniu świętej córki z tego samego duchowego środowiska, do którego także ten klasztor od tylu wieków przynależy.
***
Powyższy tekst został wygłoszony 7 lutego 1983 roku przez księdza Józefa Tischnera w starosądeckim klasztorze klarysek i pochodzi z książki "Wiara ze słuchania. Kazania starosądeckie 1980-1992", która ukazała się nakładem Znaku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.