Jest opiekunką ubogich. Nawet zamknięta za murami klasztoru własnoręcznie szyła dla nich odzienie. Czy widział ktoś taką księżną?
Władza deprawuje – narzekamy. Tymczasem z domu świętej Kingi (zwanej też Kunegundą) pochodziło aż kilkoro świętych. Była córką samego króla węgierskiego Beli IV i Marii, córki greckiego cesarza. Z jej najbliższej rodziny na ołtarze trafili: święty Stefan i jego syn, królewicz Emeryk, święty Władysław i Elżbieta oraz błogosławione: Małgorzata, Jolanta i Konstancja – siostry Kunegundy. Kinga, pięcioletnia węgierska królewna, w 1239 została zaślubiona księciu sandomierskiemu Bolesławowi. Przybyła do Polski i w Wojniczu spotkała się z kandydatem na męża. Ślub nastąpił jednak dopiero po 1246 r., gdy Kinga ukończyła 12 lat. Podczas uroczystości weselnych nakłoniła męża, by na rok ślubował bezwzględną czystość. Bolesław zgodził się. Podobne śluby uczynił po roku, a po kilku latach w katedrze wawelskiej przysiągł dozgonną czystość. Stąd wziął się jego przydomek „Wstydliwy”.
Kinga zamieszkała w Sandomierzu. Wielu było zdumionych jej skromnością i pokorą. Podobno ubłagała ojca, by w wianie nie dawał jej złota i kosztowności, gdyż związane są z cierpieniem i łzami, ani roju służby, bo jest znamieniem pychy. Pragnęła tylko jednego skarbu – soli. Była ona wówczas bardzo droga, czasem dorównywała wartością złotu. Król Węgier zgodził się. Podarował córce najbogatszą kopalnię Siedmiogrodu w Marmarosz. Kinga biorąc ją w posiadanie, miała wrzucić do szybu swój zaręczynowy pierścień. Do nieznanej Polski wzięła z sobą doświadczonych górników węgierskich. Zaczęli szukać soli nad Wisłą. Znaleźli ją w Bochni. I wówczas, powiada legenda, zdarzył się cud. „W pierwszym bałwanie (bryle) soli, który wykopano, pierścień się on jej znalazł, który ujrzawszy Kunegunda i poznawszy, dziękowała Panu Bogu, który dziwy czyni tym, którzy Go miłują” – notował ks. Piotr Skarga.
Tyle legenda. Ale rzeczywiście za życia Kingi rozwinęło się wydobywanie soli. Do dziś w kopalni w Wieliczce na głębokości 101 metrów można pomodlić się w wykutej na cześć Świętej podziemnej kaplicy. Jest największa na świecie, cała wykonana z soli, może pomieścić nawet pięćset osób. Kinga była prawdziwą ewangeliczną solą ziemi. Na książęcym dworze panowała franciszkańska atmosfera. Kinga zafascynowana życiem Biedaczyny z Asyżu kilka razy dziennie modliła się w kaplicy, rano słuchała w kościele Mszy, odprawiała nocne czuwania. Wspierała nędzarzy i chorych. Odwiedzała ich w domach i szpitalach.
Były to czasy ogromnych niepokojów. Kinga aż trzykrotnie przeżyła najazd Tatarów. W 1287 roku broniła się przed nimi na pienińskim zamku. Po śmierci męża, rozdawszy swe kosztowności ubogim, wyjechała do Starego Sącza. Założyła tu klasztor klarysek i zamieszkała w nim do śmierci. Wprowadziła pacierze, kazania i pieśni w języku polskim. Była bardzo popularna: pienińscy przewodnicy do dziś opowiadają legendy o cudownym odkryciu Dunajca i Tatrach, które powstały z porzuconej korony księżnej.
Kanonizowana przez Jana Pawła II w Starym Sączu, jest patronką Polski i Litwy i opiekunką ubogich. Kroniki wspominają, że nawet zamknięta za murami klasztoru własnoręcznie szyła dla nich odzienie. Czy widział ktoś taką księżną?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
"Każdy z nas niech tak żyje, aby inni mogli rozpoznać w nas obecność Pana".
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.