Jak powszechnie wiadomo, Matka Boża ofiarowała św. Maksymilianowi Kolbemu dwie korony do wyboru: białą i czerwoną. Wybrał obie. Przy białej, oznaczającej życie kapłańskie i zakonne, jest miejsce na taktowny humor i dowcip, które są owocami radości ducha.
O. Maksymilian Kolbe nie był humorystą ani dowcipnisiem, ale miał poczucie humoru. Ci, którzy go znali osobiście, wspominają jego miły, dobrotliwy uśmiech. Wyraz jego twarzy był ekranem, na którym odbijała się franciszkańska dusza pełna Boga. Zostało w tradycji franciszkańskiego zakonu uśmiechać się do Boga, ludzi i świata, a jednocześnie zabiegać, aby i oni się uśmiechali. Tę ideę o. Maksymilian wyraził lapidarnie w słowach: "cierpieć, pracować, kochać i radować się".
W dziedzinie humoru miał swoje zasady. Uważał, że: "śmiech u osób zakonnych winien być bardzo umiarkowany. Nadmierna wesołość, czyli tak zwany pusty śmiech, jest dowodem pustki duchowej i przyprowadza duszę do roztrzepania, utrudniając jej z własnej winy skupienie na modlitwie i rozmyślaniu. Stąd też jest dużą przeszkodą do ścisłego złączenia się z Bogiem... Jakkolwiek zakonnika winna cechować ta radość święta, Boża, jednakowoż wszystko musi być w granicach skromności zakonnej... Wszystko, co nie prowadzi do miłości Niepokalanej, jest sprytną sztuczką szatana".
Z dużą dozą humoru o. Kolbe podchodził do stanu swego zdrowia, zresztą bardzo słabego. O swoim zdrowiu pisał dowcipnie współbratu, o. Jackowi Wanatowiczowi: "Oprócz szczytu zajęty jest także drugi płat płucny, jest tam także dziurkowanie, a lekarz chce się bawić w murarza i te dziury wapnem, dobrze, że jeszcze nie cegłami, zatynkować, bo inaczej podobno można by się nigdy nie doczekać ich zabliźnienia".
Słownymi lub graficznymi dowcipami kończył swoje listy. Na przykład korespondencję do ojca prowincjała zakończył: "Tu wielki brak kapłańskich rąk do pracy. I o. Mieczysław, i o. Gracjan są przeciążeni, a ja zanadto stękando współpracuję".
Współbracia nie zawsze akceptowali pomysły i akcje o. Maksymiliana. Kiedyś Święty usłyszał od jednego z ojców: "Maks, dajcie sobie spokój z tym Rycerzem, boście gruźlik, niedługo was, a kto potem będzie się tym zajmował? O. Maksymilian odpowiedział: - Mistrzem jest ten, kto wymaluje obraz pędzlem, a jeżeli miotłą to samo zrobi, to jeszcze większym jest mistrzem. Niepokalana to potrafi. Ona sobie znajdzie odpowiednie narzędzie, jeśli zechce. Przyjdzie czas, że w wydawnictwie będzie pracowało 100 braci i 20 ojców".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.