Budowanie arki

Podstawowe i średnie szkoły katolickie są wizytówką Kościoła w USA. Niestety, ich liczba od lat się zmniejsza. Biskupi apelują o ich ratowanie.

Różnica między szkołami publicznymi a katolickimi to nie tylko kwestia mundurka, ale nade wszystko pewnej filozofii wychowania. Szkoły publiczne w USA są dziś pozbawione jakiegokolwiek elementu religijnego, klimat obowiązkowej poprawności politycznej i tolerancji dla każdego dziwactwa paraliżuje działania nauczycieli, którzy muszą skoncentrować się na samej wiedzy i trosce o elementarne bezpieczeństwo uczniów. Widziałem z bliska dwie szkoły katolickie. W obu przypadkach byłem pod wrażeniem, przede wszystkim religijnej i wręcz rodzinnej atmosfery.

Podstawówka przy parafii św. Joanny de Chantal w Bethesda na przedmieściach Waszyngtonu kształci ponad 500 dzieci od przedszkola do klasy ósmej (reportaż w „Małym Gościu Niedzielnym 12/2009). W informatorze szkoła zamieściła swoje credo: „Religia jest nicią przewodnią naszej szkoły… chcemy zaszczepić i rozwijać w naszych uczniach głęboki religijny fundament, który będzie wzmacniał ich wysiłek w zdobywaniu wiedzy i przyczyni się do ich duchowego wzrostu w ciągu całego życia”. – Nie mam wątpliwości, że tutaj decyduje się przyszłość Kościoła w USA. To jest nasza nadzieja – przekonywała dyrektorka Elizabeth Hamilton.

Jezus w centrum szkoły
Po drugiej stronie amerykańskiej stolicy, w diecezji Arlington otwarto w 2008 roku nowiutką szkołę średnią zaprojektowaną na 1000 uczniów. Jej patronem został Jana Paweł Wielki . W centralnym miejscu nowoczesnego budynku, pachnącego jeszcze świeżością, znajduje się kaplica. Jej ściany są przeszklone. – To niesamowite, Jezus jest tu rzeczywiście w centrum, tabernakulum widać z prawie każdego punktu szkoły – mówi z przejęciem Eileen Werner, której córka tutaj się uczy. Szkoła posiada osiem laboratoriów, gigantyczne boisko, dwie ogromne sale gimnastyczne.

Sport jest nieodzownym elementem amerykańskiej edukacji. Szkoły prywatne w USA mogą swobodnie formować swoje programy nauczania. Prócz religii są tu zajęcia z bioetyki – to znak rozpoznawczy tej szkoły. Siostra Teresa Auer, dominikanka, napisała już dwa podręczniki, kończy trzeci. Szkołą kieruje siostra Mary Jordan Hoover z tego samego zgromadzenia dominikanek z Nashville. Te siostry są ewidentnym znakiem działania Ducha Świętego w amerykańskim Kościele. Średnia wieku zakonnic wynosi w USA 70 lat, a u dominikanek 38(!). Siostry prowadzą w Stanach 32 szkoły. Skąd taki sukces? – Prostota, miłość do Kościoła, zapał do apostolstwa, modlitwa. To cała tajemnica – śmieje się siostra Mary Jordan.

Szkoła w każdej parafii
Rozwój amerykańskich szkół katolickich rozpoczął się w XIX wieku. Wiązało się to z falą emigracji z tradycyjnie katolickich krajów. – Szkoły państwowe były wtedy przeniknięte pobożnością protestancką. Było sporo przypadków zmuszania katolików do protestanckich praktyk – tłumaczy Marie Powell, odpowiedzialna za edukację katolicką w Konferencji Episkopatu USA. – To dało początek szkołom parafialnym. Biskupi początkowo próbowali uzyskać od rządu dofinansowanie tych szkół. Ale te próby spełzły na niczym. Nie zrażając się tym, biskupi starali się, by w każdej parafii była szkoła katolicka, utrzymywana głównie przez parafię. Szkoły były traktowane jako podstawowy sposób zapewnienia wychowania katolickiego w kraju zdominowanym przez protestantów. Oczywiście przedtem istniały już szkoły średnie prowadzone przez zakony, ale miały one charakter elitarny. A te parafialne podstawówki były tanie, były częścią Kościoła biednych emigrantów.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11