(...) Dzisiaj mamy do czynienia z nową aktualnością Dionizego Areopagity: jawi się on jako wielki pośrednik we współczesnym dialogu między chrześcijaństwem a mistycznymi teologiami Azji, których cechą charakterystyczną jest przekonanie, że nie można powiedzieć, kim jest Bóg.
W ten sposób możemy odkryć zasadnicze cechy jego myślenia: jest ono przede wszystkim kosmiczną chwałą. Całe stworzenie mówi o Bogu i jest pochwałą Boga. Skoro stworzenie jest chwałą Boga, teologia Pseudo-Dionizego staje się teologią liturgiczną: Boga odnajdujemy przede wszystkim wysławiając Go, nie tylko rozmyślając; liturgia zaś nie jest czymś stworzonym przez nas, czymś wymyślonym dla doznań religijnych w określonym odstępie czasu; jest ona śpiewem w chórze stworzeń i wstąpieniem w samą rzeczywistość wszechświata. Właśnie w ten sposób liturgia, pozornie jedynie eklezjastyczna, staje się szeroka i wielka, staje się naszym związkiem z językiem wszystkich stworzeń. Mówi on: nie można mówić o Bogu w sposób abstrakcyjny; mówienie o Bogu jest zawsze – wyraża on to w greckim słowie „hymnein” - opiewaniem Boga przez wielki śpiew stworzeń, który odbija się i ukonkretnia w czci liturgicznej. Jednakże chociaż jego teologia jest kosmiczna, eklezjalna i liturgiczna, jest ona również głęboko osobista. Stworzył on pierwszą wielką teologię mistyczną. Co więcej, słowo „mistyka” nabiera dzięki niemu nowego znaczenia. Do tego czasu dla chrześcijan słowo to było odpowiednikiem pojęcia „sakramentalny”, to znaczy tego, co należy do „mysterion”, do sakramentu. Wraz z nim słowo „mistyka” staje się bardziej osobiste, bardziej wewnętrzne: wyraża drogę duszy ku Bogu.
A jak odnaleźć Boga? Tu znów widzimy ważny element w jego dialogu między filozofią grecką a chrześcijaństwem, a zwłaszcza wiarą biblijną. Pozornie to, co mówi o Bogu Platon i co mówi wielka filozofia, jest znacznie wznioślejsze, znacznie bardziej prawdziwe; Biblia wydaje się dość „barbarzyńska”, prosta, przedkrytyczna, powiedzielibyśmy dzisiaj; on jednak zauważa, że to właśnie jest niezbędne, gdyż w ten sposób możemy zrozumieć, że najszczytniejsze pojęcia Boga nie sięgają nigdy Jego prawdziwej wielkości; są zawsze nieodpowiednie. Obrazy te pozwalają nam w istocie zrozumieć, że Bóg jest ponad wszelkimi pojęciami; w prostocie obrazów odnajdujemy więcej prawdy niż w wielkich pojęciach. Obliczem Boga jest nasza niezdolność wyrażenia tego, czym On rzeczywiście jest. Tym samym mówi się – a czyni to sam Pseudo-Dionizy – o „teologii negatywnej”. Łatwiej nam jest powiedzieć, czym Bóg nie jest, aniżeli wyrazić, czym On naprawdę jest. Tylko przez te obrazy możemy odgadnąć Jego prawdziwe oblicze, z drugiej zaś strony to oblicze Boga jest bardzo konkretne: jest nim Jezus Chrystus. I chociaż Dionizy, idąc za owym Proklosem, ukazuje nam harmonię chórów niebieskich, tak iż wydaje się, że wszyscy zależymy od wszystkich, pozostaje prawdą, że nasza droga ku Bogu pozostaje bardzo daleko od Niego; Pseudo-Dionizy pokazuje, że ostatecznie drogą ku Bogu jest sam Bóg, Który zbliża się do nas w Jezusie Chrystusie.
I tak wielka i tajemnicza teologia staje się również bardzo konkretna zarówno w interpretacji liturgii, jak i w wypowiedziach o Jezusie Chrystusie: w związku z tym wszystkim ów Dionizy Areopagita wywarł wielki wpływ na całą teologię średniowieczną, na całą teologię mistyczną, zarówno Wschodu, jak i Zachodu, został niemal odkryty na nowo w XIII w. przede wszystkim przez św. Bonawenturę, wielkiego teologa franciszkańskiego, który w teologii mistycznej znalazł pojęciowe narzędzie interpretacji tak prostego i tak głębokiego dziedzictwa św. Franciszka. Przez Dionizego Biedaczyna mówi nam w końcu, że miłość widzi więcej od rozumu. Tam, gdzie jest światło miłości, nie mają dostępu mroki rozumu; miłość widzi, miłość jest okiem, a doświadczenie daje nam więcej niż refleksja. To, czym jest to doświadczenie, Bonawentura dostrzegł w św. Franciszku: doświadczenie to droga bardzo pokorna, bardzo realistyczna, dzień po dniu, to podążanie z Chrystusem, przyjmując Jego krzyż. W tym ubóstwie i w tej pokorze, w pokorze, którą żyje się także w eklezjalności, jest doświadczenie Boga, które jest wyższe od doświadczenia, jakiego nabywa się przez refleksję: w nim rzeczywiście dotykamy serca Boga.
Dzisiaj mamy do czynienia z nową aktualnością Dionizego Areopagity: jawi się on jako wielki pośrednik we współczesnym dialogu między chrześcijaństwem a mistycznymi teologiami Azji, których cechą charakterystyczną jest przekonanie, że nie można powiedzieć, kim jest Bóg; można o Nim mówić jedynie w formie negatywnej; o Bogu można mówić jedynie przez zaprzeczenie i jedynie wkraczając w doświadczenie owego zaprzeczenia można do Niego dotrzeć. Widać tu bliskość myślenia Areopagity i religii azjatyckich: może on być dziś pośrednikiem, jak był niegdyś między duchem greckim a Ewangelią.
I tak widzimy, że dialog nie znosi powierzchowności. Właśnie wtedy, gdy człowiek wkracza w głąb spotkania z Chrystusem, otwiera się także szeroka przestrzeń dialogu. Gdy ktoś napotyka światło prawdy, widzi, że światło to jest dla wszystkich; znikają polemiki i można się wzajemnie zrozumieć lub przynajmniej rozmawiać z sobą, zbliżyć się. Drogą dialogu jest właśnie bycie blisko Boga w Chrystusie, w głębi spotkania z Nim, w doświadczeniu prawdy, która otwiera nas na światło i pomaga wyjść naprzeciw innym: światło prawdy, światło miłości. I w końcu mówi nam: idźcie drogą doświadczenia, pokornego doświadczenia wiary, każdego dnia. Serce staje się wówczas wielkie i może dostrzec i oświecić także rozum, aby zobaczył piękno Boga. Prośmy Pana, aby pomógł nam także dziś oddać na służbę Ewangelii mądrość naszych czasów, odkrywając na nowo piękno wiary, spotkanie z Bogiem w Chrystusie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ciąg dalszy kampanii reżimu prezydenta Daniela Ortegi przeciwko Kościołowi katolickiemu.
- Czy lwy też będą? - pytają przeciwnicy tej wątpliwej atrakcji dla turystów...