W brzuchu wieloryba
istockphoto; montaż studio GN

W brzuchu wieloryba

Brak komentarzy: 0

ks. Tomasz Jaklewicz

GOSC.PL

publikacja 20.06.2018 05:45

„Bóg umarł, Marks umarł, a i ja nie czuję się najlepiej”. To zdanie Woody'ego Allena trafnie opisuje kondycję Zachodu, twierdzi francuska filozof Chantal Delsol. Europa miota się dziś między dumą i pogardą wobec własnej kultury.

Prawda i wieloryb

I jeszcze jeden „kamień węgielny”. Może najważniejszy – prawda. „Ponowoczesne odrzucenie idei prawdy jest reakcją na spustoszenie poczynione przez dwudziestowieczne fanatyzmy”, zauważa Delsol. Dlatego człowiek wierzy dziś, że bez idei prawdy będzie wolny i tolerancyjny. Okazuje się jednak, że jest dokładnie odwrotnie. Rozmaite formy relatywizmu prowokują fanatyzm jeszcze bardziej. Gdy bowiem znika idea prawdy, w jej miejsce pojawia się arbitralność, która służy silnym. Ostatecznie to kaprys władzy tej czy innej decyduje o dobru i złu. „Nie ma mowy o kłamstwie, gdy przekreślamy prawdę”, zauważa autorka. „Prawda wyzwala, gdyż jako zewnętrzna instancja jest zewnętrzna również wobec Władzy.” Obszerny to temat, ale muszę zmierzać do puenty.

W końcówce Delsol broni wprost prawa europejskich chrześcijan do istnienia. Twierdzi, że ateizm to specyficznie europejski wynalazek, nieznany w żadnej innej kulturze. Ateizm powstał w kontekście monoteizmu chrześcijańskiego. „Ateizm powstał przeciwko chrześcijaństwu i nie istnieje bez niego. Jest buntem przeciwko osobowemu Bogu, Bogu objawiającemu się i podającemu się za rzeczywistego”. To ważne, bowiem ateizm przedstawia się jako pogląd neutralny i naturalny. Nic bardziej mylnego. Naturalnym stanem człowieka jest raczej politeizm. Ateizm jest zakwestionowaniem Boga chrześcijan. To kwestionowanie ma charakter walczący, agresywny.

„Ateizm jest wojną”. Bronią ateistycznych elit dzisiejszej Europy jest ośmieszenie. Jeśli jednak odmówimy człowiekowi prawa do szukania absolutnego sensu, to alternatywą jest nicość przypudrowana rozrywką i udawaniem, że nie ma śmierci. To jest prawdziwe współczesne opium dla ludu, twierdzi Delsol. Człowiek ma być otwarty na wszystko, głosi się dziś, nawet na największe aberracje, tylko nie na transcendencję. To dziecinada, pisze Delsol. „Nowoczesny obywatel, syn filozofii podejrzenia, który sądzi, że jest kuty na cztery nogi, z otwartą buzią połyka wszystkie medialne kretyństwa”. I to ma być postęp? „System polityczny, który niszczy pytania dotyczące sensu życia, ośmieszając je, rządzi w końcu populacją zombi”. Zombi są wśród nas, zwłaszcza w Brukseli.

Czy jest nadzieja? Delsol uważa, że we współczesnym ruchu ekologicznym widać jakiś znak przebudzenia. Ekolodzy uznają bowiem, że istnieje wyższy porządek, którego nie możemy naruszać, jeśli chcemy przetrwać. Że konieczna jest pewna pokora człowieka wobec czegoś, co nas przekracza. Autorka nie jest naiwna. Zauważa, że ekologia może prowadzić równie dobrze do kultu waleni i nowej formy bałwochwalstwa, ale może też stać się szansą, drogą do powrotu przez przyrodę do Boga.

Chrześcijanie przypominają Jonasza połkniętego przez wieloryba świata. Pozornie przegrali. Ale „chrześcijaństwa nie da się strawić, bo leży ono u źródeł tego, co jest ważne nawet dla tych, którzy chcieliby je pożreć”. I w tym jest nadzieja. Można pociągnąć ten obraz dalej. Wieloryb świata kiedyś wypluje chrześcijan na brzeg. I wtedy ruszą do Niniwy. Ciąg dalszy znamy…

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..