Słudzy nieużyteczni

ks. Włodzimierz Lewandowski ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 29.03.2018 11:15

Jakie byłoby nasze świętowanie, gdyby nie zaangażowanie pracowników kościelnych, ministrantów, śpiewaków, troszczących się o wystrój świątyni...

Zamieściliśmy przed kilkoma dniami świadectwo naszego czytelnika, dzielącego się radością spotkania z Jezusem podczas wakacji. W tle postać fantastycznego duszpasterza młodzieży, ojca Czesława Chabielskiego. Na użytek dzisiejszego komentarza warto przytoczyć fragment tekstu:

„Miałem na koniec trochę moralnego kaca. Bo ja, żeby zaoszczędzić kilka kilometrów jazdy rowerem wybrałem się na niedzielne spotkanie z Jezusem do stodoły a przecież oni poświęcili dla Jezusa sporą część swoich wakacji by na łonie przyrody, pod tucholskim lasem, w drewnianej stodole pogłębiać swoją wiarę, by przeżyć rekolekcje swojego życia.”

Podobne grupy, nie tylko w wakacje, można spotkać w innych miejscowościach w okresie Triduum Paschalnego. Krościenko, Konarzewo, klasztory… Rezygnujących z rodzinnej atmosfery, z klimatu coraz bardziej wynaturzonych i oderwanych od korzeni świątecznych tradycji, by ten najważniejszy w roku czas (papież też do pewnego momentu uważał, że najważniejsze jest Boże Narodzenie) przeżyć z Jezusem i dla Jezusa. Co prawda ilości osób, przeżywających Triduum w formie rekolekcyjnej, nie mierzy się w tysiącach, ale to właśnie oni już teraz, a jeszcze bardziej w przyszłości, decydować będą o kształcie i formie świętowania Paschy w naszych parafiach.

Pisząc o kształcie i formie mam przed oczami wyniki naszej redakcyjnej sondy. Trochę podchwytliwej. „Najbardziej podoba mi się liturgia…” Chociaż na ten temat napisano już setki artykułów, warto przypomnieć: Triduum, od Mszy Wieczerzy Pańskiej do Wigilii Paschalnej, jest jedną wielką liturgią. Ileż trzeba wysiłku formacyjnego, by ta prawda na dobre zagościła w umysłach i sercach wierzących. Przyjść dopiero na Wigilię lub ranną procesję (chociaż ona powinna być właśnie po Wigilii), to trochę tak, jakby zapraszającej na wesele parze młodych powiedzieć: dziękuję za zaproszenie, ale przyjdę dopiero jak na stół podadzą deser.

Pisząc o kształcie i formie mam także na myśli tysiące członków liturgicznej służby ołtarza: ministrantów, komentatorki, ceremoniarzy, śpiewających w scholach, organistów, troszczących się o wystrój świątyni… Jakie byłoby nasze świętowanie, gdyby nie ich trud. Podobny do opisanego w świadectwie pana Wacława. Gdy inni odpoczywają, oddają się ulubionym zajęciom, czy po prostu w ostatniej chwili przychodzą do świątyni, oni wcielają się w uczniów, pytających Mistrza: „Gdzie chcesz, abyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?” Jeśli Triduum staje się tym, czym być powinno, to znaczy sercem i szczytem roku liturgicznego, w dużej mierze jest to ich zasługą.

Zastanawiam się czy są w Polsce parafie, gdzie na zakończenie Triduum daje ktoś kwiaty ministrantom. Oni zapewne tego nie oczekują. Mają świadomość bycia sługami nieużytecznymi. Co przecież nie musi oznaczać bycia sługami niezauważonymi.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..