Jednoczesne narodziny 14 września 1947 r. zawiązały między nimi bliźniaczą więź. Francuski kapłan Bernard Brien i polski męczennik ks. Jerzy Popiełuszko tworzą dzisiaj przedziwny tandem. Gdy działają razem, dzieją się rzeczy niewytłumaczalne.
By młodzi odkryli twarz Jerzego
Ksiądz Brien jeździ teraz po Francji, propagując życie i działalność błogosławionego męczennika z Polski. Opowiada o uzdrowieniu François Audelana i rozdaje obrazki z relikwiami ks. Jerzego. Wyświetla też o nim dokument biograficzny i dzieli się świadectwem swojego życia oraz nawrócenia. Odpowiada w ten sposób na zaproszenia, jakie otrzymuje od różnych środowisk: profesorów i studentów wyższych uczelni (np. Sorbony), nauczycieli szkół średnich, duszpasterstw działających przy kościołach, ruchów religijnych. Zaproszeń jest więcej po zamachach terrorystycznych w Paryżu. – Wszędzie, gdzie opowiadam o ks. Popiełuszce, zainteresowanie tą postacią jest ogromne. Ludzie chcą go poznawać, a część obecnych czterdziesto – i pięćdziesięciolatków już wcześniej o nim słyszała, gdyż we Francji było głośno o jego zamordowaniu w 1984 r. – relacjonuje ks. Bernard. – Dla mnie ważne jest, by także młodzi odkryli twarz Jerzego, by jego postawa wzbudzała nowe powołania, by ludzie uczyli się od niego miłości do ojczyzny i wierności aż do końca – dodaje.
Nie ogranicza on swej misji do rodzinnego kraju. W ramach założonej przez siebie fundacji im. ks. Jerzego Popiełuszki dociera z przesłaniem polskiego męczennika nawet do Afryki. Przy pomocy świeckich z parafii św. Ambrożego w Paryżu współpracuje z parafią na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Tam znalazł się nawet biskup, który zafascynował się postacią polskiego męczennika i włączył się w propagowanie jego kultu. Do tego kraju ks. Popiełuszko za życia się wybierał, by odwiedzić swego przyjaciela, misjonarza, ks. Bogdana Liniewskiego. Nie dotarł tam za życia, teraz dociera przez swego „brata bliźniaka”.
Siedemdziesiąte urodziny
– Brat nie po to jest, żeby go tylko o coś prosić, ale żeby z nim być – mówi z uśmiechem ks. Brien. Dlatego tuż przed 70. urodzinami, czyli przed 14 września 2017 r., odwiedza grób ks. Popiełuszki w Warszawie. Długo stoi przy nim zadumany. A kiedy opiera o klęcznik prawą rękę, z widocznymi śladami po szwach operacyjnych, wyznaje cicho: – Tę rękę lekarze mieli mi amputować po wypadku, 18 lat temu. Ocalała po to, by błogosławić ludzi...
Francuski duchowny udaje się jeszcze do Okopów na Białostocczyźnie, do rodzinnego domu swego bliźniaka. Uroczystości jubileuszowe odbędą sie tam 9 i 10 września. Organizatorzy zapraszają wszystkich Polaków. Ks. Brien chciał być tam wcześniej – Byłem tam po raz pierwszy, a poczułem się, jakbym stanowił część rodziny Jerzego, jakby on siedział obok mnie, kiedy rozmawiałem z jego siostrą i braćmi. A kiedy Stanisław Popiełuszko położył rękę na moim ramieniu, doświadczyłem ogromnej bliskości i mocno to przeżyłem.
Ksiądz Brien odprawił też Mszę Świętą w parafialnym kościele w pobliskiej Suchowoli. Kiedy miejscowy proboszcz przedstawił go ludziom, podchodzili do niego, prosząc o modlitwę za wstawiennictwem ks. Jerzego. A on cierpliwie tłumaczył, że to Pan Bóg dokonuje cudów, nie on....
14 września 2017 r. mija też pięć lat, odkąd ks. Brien modlił się nad umierającym François Audelanem. Dlaczego to takie ważne? Bo właśnie taki okres wyznaczyła watykańska Kongregacja do spraw Świętych, by zbadać, czy nie będzie nawrotu choroby nowotworowej uzdrowionego. Wtedy też Stolica Apostolska może wydać orzeczenie, czy jest to autentyczny cud za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego i czy otworzy on drogę do kanonizacji. Jeśli tak będzie, papież wyznaczy datę wyniesienia ks. Jerzego na ołtarze. A wszystko to, przynajmniej po części, za sprawą francuskiego księdza, który zamiast wypłaty emerytury przyjął święcenia kapłańskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.