Chcę być mocniejszy niż moja słabość

Mamy problem nie z tym, że szukamy Prawdy i zdarza nam się po drodze pobłądzić, ale z tym, że w ogóle nie chce nam się szukać.

W ostrych słowach wypowiedział się na łamach dziennika Il Foglio prof. Stanisław Grygiel, uczeń i wieloletni współpracownik Jana Pawła II. Stwierdził, że brakuje dziś ciągłości pomiędzy nauczaniem Jana Pawła II, a zamętem, który dziś objawia się także w niektórych kręgach w Kościele.

Zdaniem profesora, podstawowy problem polega na rozumieniu idei miłosierdzia i tego, co nim jest, a co nie jest. Według wieloletniego współpracownika Jana Pawła II miłosiernym jest ten, kto potrafi walczyć o grzesznika, tłumacząc mu, że grzeszy i potrzebuje nawrócenia, a nie ten, kto akceptuje taki stan rzeczy, w którym człowiek dojrzewa, albo stosując terminologię użytą przez profesora - szuka prawdy, poprzez doświadczanie "upadków czy schorzeń moralnych".

Generalnie jasne jest, że dla człowieka uważającego się za chrześcijanina, fundamentem i obiektywną Prawdą, w świetle której powinien kształtować swoją moralność jest Jezus i pozostawiona przez Niego nauka. Tu nie ma nad czym deliberować. Jeśli zakładam, że chcę iść za Chrystusem, nie mogę jednocześnie zakładać, że owszem, tak będzie, ale tylko w wybranych kwestiach.

To trochę tak, jakby zrobić założenie, że zgadzam się powiedzmy z prawem powszechnego ciążenia, ale tylko wtedy, gdy schodzę z górki. Podczas podchodzenia ono mnie już nie obowiązuje. Cóż, opinie można mieć, problem w tym, że czasem są one oparte na nieprawdziwych przesłankach.

I tu mamy trochę kłopot, ponieważ człowiek rozumny ma w swojej naturze to, że się zastanawia. Gorzej nawet! Człowiek wychowany na tradycji dekonstrukcji i sceptycyzmu, ma skłonności do tego, żeby wszelkie pewniki odrzucać i uważać je za podejrzane. Kombinuje więc, próbując na własną rękę dociec, co jest prawdą, a co nią nie jest.

Pół biedy, jeśli naprawdę szuka, a w tym poszukiwaniu zdarzają mu się tragiczne nieraz pomyłki, błędne interpretacje faktów czy nieporozumienia. To, niestety, mamy obecnie wpisane w naszą egzystencję. Raz nasze poznanie jest pełniejsze, raz nie. Często kierujemy się powierzchownymi sądami i obiegową opinią. Czasem zdajemy się na osąd osób uznawanych za autorytety, które tak naprawdę wprowadzają nas w błąd. Można nad tym ubolewać, ale trudno sobie wyobrazić, człowieka, który nie popełnia błędów. Tak po prostu jest i raczej nie to jest najpoważniejszym problemem.

Jak rozumiem zarzut, który formułuje profesor Grygiel, problem zaczyna się wtedy, kiedy z powyższego faktu człowiek tworzy własne credo i w oparciu o to założenie kształtuje własną egzystencję. Np piję, bo taki jestem i trudno, ćpam, bo tak się złożyło i trudno, jestem świnią, trudno. Nie będę tego zmieniać, bo w sumie tak jest mi wygodnie, a nie stać mnie na walkę z tym, bo i po co?

Rzecz w tym, żeby zadać sobie pytanie, co tak naprawdę oznacza bycie człowiekiem? Czy to znaczy, że mam definiować siebie przez własne słabości, czy raczej starać się być mocniejszy niż moja słabość? Jezus uczył, że mamy każdego dnia próbować przekraczać własną słabość. Poprzeczkę wieszamy bardzo wysoko i codziennie staramy się nad nią przeskoczyć. Być może nigdy nie uda nam się jej dosięgnąć, ale sama walka jest wielką wartością i drogą człowieka do doskonałości. Dziadostwu we mnie mówię NIE. Nawet jeśli będzie mnie to kosztowało trochę nerwów, jestem przekonany, że warto podjąć wyzwanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11