Chrześcijanie wraz z przedstawicielami innych religii wspólnie prosili o pokój w Iraku
„Jeśli chrześcijanie i wyznawcy islamu oraz innych religii będą się szczerze modlili, zmieni to mentalność i kulturę, pomagając w pojednaniu” – uważa patriarcha chaldejski Louis Rapahël Sako.
To z jego inicjatywy wyznawcy Chrystusa, muzułmanie, Jazydzi i Sabejczycy zebrali się dzisiaj w katolickim kościele Maryi Królowej Różańca w Bagdadzie, by podczas ceremonii transmitowanej przez telewizję modlić się o pokój, składając wszyscy świece przed Matką Chrystusa. Wszyscy oni bowiem Ją szanują – powiedział Radiu Watykańskiemu abp Sako, który uznał, że takie spotkanie modlitewne może przyczynić się do przemiany ludzkich serc lepiej, niż wciąż nieskuteczne próby prowadzenia w Iraku dialogu między politykami.
„Wszyscy są już zmęczeni. 12 lat wojny, starcia, uchodźcy, ofiary śmiertelne, sieroty. Dokąd zmierza nasz świat? Trzeba więc otworzyć oczy i dojść do pojednania, wzajemnego uznania i szacunku. Jesteśmy jednym społeczeństwem, wszyscy jesteśmy obywatelami tego samego kraju, dlaczego więc dochodzi do takich strasznych rzeczy? To niezgodne z wolą Bożą! Religia ma misję dla dobra człowieka. Wszystko jest dla człowieka: Jezus, Ewangelia. A także dla muzułmanów Koran jest dla człowieka, a nie na odwrót. Człowiek winien być zatem szczęśliwy. Cała ta niedobra wojna nie ma sensu. Zaprzecza wszystkiemu. My tu w patriarchacie codziennie modlimy się za cierpiących w Mosulu czy Al-Falludży. Chcemy z naszymi księżmi otworzyć jadłodajnię dla uchodźców. Prosiłem też Caritas o dostarczenie żywności i lekarstw przesiedlonym. To dla nas obowiązek nie tylko dlatego, że jesteśmy chrześcijanami, ale jako obywateli kraju, jako ludzi. Wiara nie jest sprawą ideologiczną; musi być zaangażowaniem” – powiedział patriarcha Sako.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.