Sutanna Papieża była mokra od łez naszych podopiecznych. Jego wizyta była dla wszystkich ogromną niespodzianką, a to pogłębiło jeszcze towarzyszące jej emocje.
Tak wczorajszą nieoczekiwaną wizytę Franciszka w podrzymskim ośrodku dla upośledzonych umysłowo komentuje jego dyrektor Marco Veronesi. Do wspólnoty „Il Chicco” (Ziarnko), należącej do wielkiej rodziny „Arki”, Papież przybył z ogromną tacą ciastek i koszem owoców.
„Emocje sięgały zenitu. Nasi podopieczni uwielbiają Papieża Franciszka. Wielu z nich ma w pokojach jego zdjęcia. Na jego widok wzruszyli się, nie brakowało łez. Papieska sutanna była od nich mokra, ponieważ wsiąkały w nią, gdy obejmował naszych podopiecznych – mówi Radiu Watykańskiemu Veronesi. - Wspólnie się pomodliliśmy, zaśpiewaliśmy Franciszkowi charakterystyczną dla Wspólnot Arki piosenkę. Pamiętaliśmy też o naszych zmarłych podopiecznych, których nazywamy «Arką w niebie». Uderzyła nas ogromna otwartość i prostota Papieża, a także jego wielka serdeczność. Mieliśmy wrażenie, że znamy się od zawsze. Wysłuchał on historii naszych podopiecznych. Mówił nam też o swych spotkaniach z cierpiącymi. Poprosił, byśmy hojnie dzielili się ze światem tą czułością i miłością, którą żyjemy w naszych wspólnotach; byśmy ją zasiewali w świecie”.
Dyrektor ośrodka wskazuje, że wizyta Papieża przypomniała światu, iż ludzie, których często uważa się za bezużytecznych i niepotrzebnych, w rzeczywistości swą miłością mogą przemieniać świat. „Są przykładem, że na kamieniu odrzuconym przez budujących można wznieść wartościową budowlę” – podkreśla Veronesi.
Papieska wizyta w ośrodku Arki odbyła się w ramach tzw. piątków miłosierdzia. Wcześniej Ojciec Święty odwiedził m.in. jadłodajnię dla ubogich, dom starców i chorych w stanie wegetatywnym oraz ośrodek dla uchodźców.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.