Ojciec chrzestny

Decyzją o swoim chrzcie Mieszko I rozpoczął proces kształtowania się państwa polskiego i określił kierunek jego rozwoju. To paradoks historii, że o tym człowieku nie wiemy prawie nic.

Uczyliśmy się w szkole o Mieszku, że pokojowo zjednoczył słowiańskie plemiona nad Odrą i Wisłą, po czym, w atmosferze powszechnej zgody, zbudował państwo polskie. Następnie, broniąc się przed permanentną agresją Niemiec, dał się ochrzcić. Zrobił to po to, by Niemcy nie mogli mówić, że napadają na Polskę, bo chcą nawracać pogan. Przy okazji Mieszko pragnął włączyć Polskę do świata kultury zachodniej. Żeby jednak nie uzależnić się od niemieckiego Kościoła, przyjął chrzest za pośrednictwem Czech. Z tego, co powyżej napisałem, prawdą jest tylko to, że Mieszko przyjął chrzest. Wszystko inne to bzdura. W rzeczywistości o „ojcu chrzestnym” naszego państwa wiadomo bardzo niewiele. Uczeni formułują o nim hipotezy na podstawie nielicznych źródeł, spierając się nieraz o najbardziej podstawowe fakty. Zgadzają się tylko co do jednego: cała ta nasza „szkolna” wiedza o Mieszku I jest pomieszaniem mitów, kłamstw i półprawd. Spróbujmy więc rozprawić się z mitami i przedstawmy hipotezy, jakie uczeni formułują o Mieszku.

Łowca niewolników

Dzięki archeologii wiemy z całą pewnością, że w X w. plemienne grody na ziemiach polskich zostały doszczętnie zniszczone. W ich miejsce założono nowe, wszystkie zbudowane w podobny sposób. To palenie grodów i budowanie nowych odbywało się równolegle do rozwoju państwa Mieszka. Niewątpliwie więc państwo polskie powstało w wyniku podboju, a nie powszechnej zgody. Władca Polan kolejno ujarzmiał sąsiadów, narzucając im siłą swą władzę. Utrzymywał potężną zbrojną drużynę, która nie tylko wygrywała bitwy, ale stanowiła też załogi grodów budowanych na podbitych ziemiach, mające za zadanie utrzymać posłuszeństwo podbitych ludów. Znaczną część tej drużyny stanowili bitni i świetnie uzbrojeni wikingowie. Zostało po nich mnóstwo śladów archeologicznych w całej Polsce. Prawdopodobnie wielu wikińskich wojowników osiedliło się u nas na stałe, bo książę nadawał im ziemię za wierną służbę. To zapewne nie przypadek, że członkowie potężnego w średniowieczu rodu Awdańców długo nadawali swym synom imiona pochodzenia skandynawskiego.

Mieszko musiał dysponować pokaźnym majątkiem, skoro było go stać na wynajmowanie wikingów. Skąd brał pieniądze? Żyd z Kalifatu Kordoby Ibrahim ibn Jakub, który odwiedził ziemie słowiańskie w latach 965–966, pisał z szacunkiem o potędze i bogactwie Mieszka. Wiedział, co pisze. Ibrahim ibn Jakub nie był turystą. Przyjechał w interesach. Handlował przede wszystkim największym bogactwem, jakie na rynki arabskie mogli dostarczyć Słowianie: niewolnikami. Podobnie jak kilkaset lat później Europejczycy w Afryce, Arabowie kupowali bowiem niewolników od słowiańskich władców, podbijających sąsiednie ziemie i biorących jeńców. Niewolników wywożono na targi w dużych miastach arabskich. Pozostałością po tym procederze są licznie odkrywane na naszych ziemiach arabskie srebrne monety – dirhemy. Dopiero przyjęcie chrześcijaństwa zatrzymało oficjalny, prowadzony przez władców, handel niewolnikami.

Wiking Dagome?

Kiedyś bardzo popularna wśród uczonych była hipoteza, że Mieszko I był wikingiem, który ujarzmił Słowian i wcale nie nazywał się Mieszko, lecz przybrał to imię, żeby podkreślić swe związanie ze słowiańskimi poddanymi. Dziś twierdzą tak już tylko nieliczni (np. archeolog Zdzisław Skrok), ale hipoteza upadła głównie dlatego, że mało wiarygodne byłoby ukrywanie skandynawskiego pochodzenia przez panującą dynastię. Do dziś jednak nie potrafimy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego piszący 150 lat po Mieszku Gall Anonim o jego przodkach (Siemowicie, Leszku i Siemomyśle) pisze tylko parę słów, a nikt inny o nich nie wspomina. Nie wiemy też przede wszystkim, dlaczego w jedynym znanym dokumencie wystawionym przez Mieszka nie nazywa się on tym imieniem. Znany dziś tylko z późniejszych o ponad sto lat odpisów łaciński dokument, zwany od pierwszych słów „Dagome iudex”, to akt oddania „państwa gnieźnieńskiego” w opiekę papieżowi. Mieszko określa się tam właśnie jako Dagome iudex. Iudex, czyli sędzia, to określenie władcy, który nie ma prawa do używania tytułu królewskiego czy książęcego. Czemu jednak władca nie nazwał się Mieszkiem, skoro wymieniając w tym samym dokumencie swoich synów, podaje, że jeden z nich ma na imię Mieszko?

Jedni uczeni twierdzą, że Dagome to zniekształcone przez kopistę imię Dagobertus (Dagobert), które miałoby być imieniem chrzestnym Mieszka (nie wiemy jednak na pewno, jakie imię przyjął Mieszko podczas chrztu). Inni uważają, że Dagome to skrócone połączenie imion Dagobertus Mesco. Profesor Jerzy Dowiat sformułował hipotezę, że Mieszko to zniekształcone przez Słowian imię chrzestne (pierwotnie Michał), a Dagome to łaciński zapis słowiańskiego imienia Dygoma. Kiedyś też twierdzono, że Dagome to przekręcenie łacińskich słów Ego Mesco Dux (Ja, książę Mieszko). Zwolennicy teorii skandynawskiej uważali zaś, że Dagome to imię wikińskie.

Wiadomo, że na wschód od Polski wikingowie (zwani tam Waregami) obalili miejscowych władców i założyli Ruś Kijowską, rządzoną przez dynastię Rurykowiczów. Słowo Ruś jest pochodzenia skandynawskiego, podobnie jak „tradycyjne” rosyjskie imiona: np. Igor to „przekręcony” Ingvar, a Olga to Helga. Rurykowicze po kilkuset latach całkowicie się zasymilowali. Taką dynastią mieliby też być Piastowie.

Tę hipotezę odrzucono, natomiast całkiem niedawno archeolog Przemysław Urbańczyk postawił z kolei tezę, że Piastowie to książęcy ród czeski, który uciekł z Państwa Wielkomorawskiego podbitego przez Węgrów. Ta teza jest jednak powszechnie krytykowana przez innych uczonych.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6