Niebezpieczną zmianą Ewangelii określił abp Stanisław Gądecki w rozmowie z włoską sekcją Radia Watykańskiego propozycję dopuszczenia do Komunii świętej rozwodników żyjących w powtórnych związkach. Jego zdaniem moralności nie można stopniować - jak proponują niektórzy biskupi na synodzie. Komentarz teologiczny do tej dyskusji przedstawił ks. Dariusz Kowalczyk SJ.
Na synodzie raz po raz wraca kwestia tzw. gradualności moralności. Chodzi o założenie, że małżeństwo cywilne czy konkubinaty mogą być drogą do małżeństwa sakramentalnego. "Te sformułowania o gradualności wprowadzają duży zamęt i zamieszanie, dlatego że rozmywają one dotychczasowe pojęcie małżeństwa sakramentalnego" - twierdzi abp. Gądecki.
"Powstaje wrażenie, jakby nie było brane pod uwagę coś takiego, jak łaska sakramentalna czy sakramentalność, która trwa nieprzerwanie, towarzyszy małżeństwom sakramentalnym i sprawia, że człowiek jest zdolny do tego, do czego nie byłby zdolny w normalnym porządku rzeczy" - zauważa abp Gądecki.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski stoi na stanowisku, że w kwestii Komunii Świętej dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych Kościół nie może sobie pozwolić na ustępstwa. Zwraca jednak uwagę i mocno podkreśla, że te osoby nie są przez Kościół zapomniane czy od Niego odłączone. Mówił o tym chociażby w swoim wystąpieniu 10 października. "Nie ulega wątpliwości, że Kościół w naszych czasach musi – w duchu miłosierdzia – pomagać rozwiedzionym, żyjącym w ponownych związkach cywilnych, troszcząc się ze szczególną miłością, aby nie uważali się oni za odłączonych od Kościoła, podczas gdy mogą, a wręcz – jako ochrzczeni – mają obowiązek uczestniczyć w życiu Kościoła" - powiedział.
"Kościół jednak – w nauczaniu na temat udzielania Komunii Świętej rozwiedzionym, żyjącym w ponownych związkach cywilnych – nie może ugiąć się wobec woli człowieka, lecz wobec woli Chrystusa" - dodał.
"Decyzja, aby udzielać im Komunii Świętej otworzyłaby drzwi do tego sakramentu wszystkim, którzy żyją w grzechu śmiertelnym. To zaś w konsekwencji przekreśliłoby Sakrament Pokuty i wypaczyłoby znaczenie życia w stanie łaski uświęcającej. Należy też podkreślić, że Kościół nie może zaakceptować tzw. stopniowości prawa" - argumentował.
Na czym polega stopniowość (gradualność) prawa - wyjaśnił w komentarzu opublikowanym na stronie przewodniczącego KEP ks. Dariusz Kowalczyk SJ, dziekan wydziału teologii Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego.
Przypomniał, że z tym tematem mierzył się już w 1980 roku Jan Paweł II. Papież przekonywał wówczas, że oczywistej prawdy o wzrastaniu człowieka, który w miarę swojego rozwoju, dojrzewa także do zachowania moralnego prawa, nie można mylić z samą stopniowalnością prawa. Nie może być tak, że tworzy się wrażenie, jakoby istniały różne prawa moralne - w zależności od różnych sytuacji.
"Gradualność prawa", to propozycja moralności rozłożonej na etapy, przystosowanej do ludzkich postaw i poglądów tu i teraz - wyjaśnia ks. Kowalczyk.
Jej zwolennicy stosują ją przede wszystkim do seksualności, ale już raczej nie np. do sfery przykazania „nie kradnij”. Relacje seksualne miałyby być relatywną „formą komunikacji” i jako takie nie powinny być oceniane w świetle niezmiennych praw natury ludzkiej, których istnienie jest zresztą negowane - tłumaczy.
Wyjaśnia też, że w odniesieniu do związków międzyludzkich gradualność prawa miałaby się objawiać w poglądzie, że istnieją różne rodzaje związków i relacji: heteroseksualne, monogamiczne, homoseksualne itd. I w każdym z tych związków można żyć, pozostając jednocześnie w zgodzie z Bogiem. Nawet jeśli idealnym sposobem życia jest małżeństwo sakramentalne jednego mężczyzny i jednej kobiety, otwarte na życie, to jednak inne związki w kontekście stopniowalności prawa należałoby uznać za dopuszczalne, choć nie idealne. Temu towarzyszy przekonanie, że Miłosierdzie Boże "poradzi sobie" także z takimi sytuacjami i to Miłosierdzie w ten sposób stawia się w opozycji do przykazań.
Nie może być na to zgody, bo jak podkreśla ks. Dariusz Kowalczyk, "Miłosierdzie , jakie objawił nam Chrystus, nie jest „gradualnym” rozmywaniem Bożej woli, lecz głoszeniem jej „w porę i nie w porę”, nawet za cenę życia, jako dobrej dla każdego człowieka".
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.