Przed synodem w 2015 r.

Dyskusja na synodzie w 2014 r. pokazała, że większość biskupów opowiada się za klasycznym nauczaniem Kościoła o małżeństwie. Ujawniła się siła Kościoła w Afryce. Przed synodem w 2015 r. czeka nas sporo pracy, o którą prosi papież.

Sprawa niemiecka

Papież Franciszek zdaje sobie sprawę z globalnego kryzysu małżeństwa. Powiedział to jasno tydzień po zakończeniu obrad synodu w pełnym emocji przemówieniu do Rodziny Szensztackiej. Zwrócił wtedy uwagę, że małżeństwo i rodzina nigdy nie były tak atakowane, jak są dzisiaj przez „kulturę odrzucenia”, która redukuje przymierze małżeńskie do poziomu zwykłej „asocjacji”. I na przekór tej kulturze Kościół musi wyjść z „dobitną” wykładnią prawdy o małżeństwie. Papież od samego początku chciał, żeby nadzwyczajny synod biskupów w 2014 r. był wszechstronną i kompleksową dyskusją nad kryzysem małżeństwa i rodziny. Ojciec święty jest przekonany, że bez zgłębienia natury tego kryzysu Kościół nie będzie mógł zastanawiać się dalej nad tym, jak sprawić, by jego rozumienie małżeństwa zostało chętniej słuchane i wcielone w życie w dzisiejszym świecie, opanowanym przez neognostycką kulturę.

 Ale ani gruntowna analiza kryzysu, ani celebracja chrześcijańskiego małżeństwa jako odpowiedź na kryzys, nie zostały na synodzie przeanalizowane na takim poziomie, jakiego można było oczekiwać. Stało się tak w znaczny stopniu za sprawą biskupów niemieckich, z emerytowanym kard. Walterem Kasperem na czele, w porozumieniu z sekretarzem generalnym synodu kard. Lorenzo Baldisserim. Najwyraźniej uparli się oni, aby wysunąć na czoło obrad synodalnych kwestię Komunii świętej dla osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach. Zafiksowanie Niemców w tej kwestii świadczyło z jednej strony o zapatrzeniu się sklerotycznego niemieckiego Kościoła we własne problemy duszpasterskie, które są oczywiście spore. Z drugiej strony sprawa „zakazu Komunii” (jak to banalnie nazywały gazety) to tylko zasłona dymna dla poważniejszej dyskusji nad rozwojem doktryny. A to z kolei powtórka ze starej debaty o znaczeniu Soboru Watykańskiego II i jego relacji do tradycji katolickiej. Tę debatę kard. Kasper i jego sprzymierzeńcy najwyraźniej uparli się ponownie podjąć.

Dziesięć miesięcy przed synodem zapytałem osobę dobrze zorientowaną w sprawach niemieckiego katolicyzmu, czemu niemieccy hierarchowie nalegają na powrót do sprawy Komunii świętej dla rozwodników będących w cywilnych związkach. Sprawy, którą znaczna większość środowiska kościelnego uznała za wystarczająco nagłośnioną na synodzie o rodzinie w 1980 r. Sprawy, która wydawała się już rozstrzygnięta, gdy tradycyjna nauka i praktyka Kościoła w tej kwestii zostały potwierdzone w adhortacji apostolskiej Familiaris consortio (Rodzina chrześcijańska w świecie współczesnym) św. Jana Pawła II z 1981 r. i kodeksie prawa kanonicznego z 1983 r. Na moje pytanie dostałem krótką odpowiedź: „Pieniądze”.

Kościół niemiecki jest finansowany z Kirchensteuer, podatku kościelnego ściąganego przez państwo od każdego obywatela, który się z niego nie wycofał. Mowa tu o sporych pieniądzach; w 2011 r. Kościół katolicki w Niemczech otrzymał z tej racji 6,3 mld dolarów. Jednak ostatnio coraz więcej niemieckich katolików unika płacenia Kirchensteuer. W niezdarnej próbie zatrzymania wycieku niemieccy biskupi wydali w 2012 r. dekret głoszący, że każdy, kto się wycofa z uiszczenia podatku, „opuścił Kościół” i de facto jest wykluczony z życia sakramentalnego Kościoła (z wyjątkiem sytuacji zagrożenia życia). Dekret został powszechnie obśmiany i niemieccy specjaliści od prawa kanonicznego ogłosili, że nie ma szans na przetrwanie. Bo żeby „opuścić Kościół”, trzeba czegoś więcej niż podpisu pod urzędowym oświadczeniem. Tak czy siak, wpływy z Kirchensteuer wciąż maleją.

Wielu niemieckich biskupów najwyraźniej zinterpretowało tę sytuację jako efekt negatywnego postrzegania Kościoła; jako złośliwego, ograniczonego i bezdusznego propagatora wartości (jak np. nierozerwalność małżeństwa), których żaden szanujący się Europejczyk XXI w. zaakceptować nie może. Właściwszym wytłumaczeniem zdawałoby się to, że ludzie przestali płacić Kirchensteuer, bo przestali wierzyć, że Jezus jest Panem, a Kościół katolicki jego Ciałem. Ale zaakceptowanie tej interpretacji wymagałoby przyznania, że za kryzys wiary i spadek praktyk w Niemczech odpowiadają druzgocące porażki tamtejszych teologów i katechetów w skutecznym głoszeniu słowa Bożego w świecie postmodernizmu i płynnej współczesności. A to już pewnie byłoby za wiele.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11