Zwalczył ebolę, wraca tam gdzie wirus
Jeśli podejmiemy odpowiednie działania teraz, możemy co prawda być świadkami tysięcy zgonów w ciągu kilku miesięcy, ale pod kontrolą. Jeśli nic się nie zrobi, nie potrafię sobie wyobrazić co mogłoby się stać - mówi brytyjski pielęgniarz, który został zarażony ebolą AHMED JALLANZO /PAP/EPA

Zwalczył ebolę, wraca tam gdzie wirus

Brak komentarzy: 0

kab /BBC

GOSC.PL

publikacja 12.09.2014 11:10

William Pooley, pierwszy Brytyjczyk zarażony wirusem eboli, po pozytywnej kuracji w Londynie, zamierza wrócić do Sierra Leone, aby pomagać innym.

29 letni pielęgniarz-wolontariusz pochodzący Eyke w Suffolk przyznaje, że jest "niecierpliwy" aby powrócić do zaatakowanego przez wirus terytorium. Zamierza to uczynić "w ciągu kilku tygodni".

"Jestem bardzo niecierpliwy wrócić, aby robić to co potrzeba. Wiem, że jest wiele pracy do wykonania i musimy się jej podjąć" - powiedział dla BBC News.

Decyzja o powrocie w wirosogenny teren jest dla niego "łatwa", a szczepionka, która otrzymał, czyni jego wyjazd bezpieczniejszym.

"Nie jesteśmy pewni jak długo będzie skuteczna, albo czy będzie skuteczna w 100 procentach, ale jest to znacznie bezpieczniejsze dla mnie niż poprzedni pobyt" - dodaje.

Przyznaje, że jego rodzina wspiera go w planach powrotu w charakterze wolontariusza.

Pooley, zarażony ebolą w Sierra Leone, został przetransportowany na leczenie do Wielkiej Brytanii, gdy pojawiły się u niego pierwsze symptomy choroby: gorączka i drgawki. Nie wystąpiło u niego krwawienie.

Szacuje się, że liczba zakażeń ebolą w Afryce Zachodniej może sięgnąć nawet 20 tysięcy przypadków.   

"Jeśli podejmiemy odpowiednie działania teraz, możemy co prawda być świadkami tysięcy zgonów w ciągu kilku miesięcy, ale pod kontrolą. Jeśli nic się nie zrobi, nie potrafię sobie wyobrazić co mogłoby się stać. Cale kraje zostałyby wyniszczone, i to jest nie przesada" - powiedział pielęgniarz-wolontariusz.  

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona