Wicher Ducha Bożego musi [...] hulać między sakralną aulą a placem, na którym toczy się ludzka działalność - powiedział kard. Gianfranco Ravasi. Ktoś musi Go ponieść. W sobie.
Wiernymi są ci, którzy przez chrzest wszczepieni w Chrystusa, zostali ukonstytuowani Ludem Bożym i stawszy się z tej racji na swój sposób uczestnikami kapłańskiej, prorockiej i królewskiej misji Chrystusa, zgodnie z własną pozycją każdego, są powołani do wypełniania posłania, jakie Bóg powierzył Kościołowi – zaczyna górnolotnie katechizm. Z racji odrodzenia w Chrystusie wszyscy wierni są równi co do godności i działania, na skutek czego każdy, zgodnie z własną pozycją i zadaniem, współpracuje w budowaniu Ciała Chrystusa – dodaje natychmiast.
Warto te zdania przypomnieć, bo słowa zmieniają znaczenie. Wiernym jest ksiądz. Wiernym jest siostra zakonna. Wierny to po prostu chrześcijanin. Nie ma między nami żadnej różnicy w godności. Wszyscy jesteśmy wybrani i posłani.
Każdy gdzie indziej. Ale nie ma zadań lepszych i gorszych. Wszystkie są potrzebne, wszystkie są dane wprost przez Boga. Wicher Ducha Bożego musi (...) hulać między sakralną aulą a placem, na którym toczy się ludzka działalność – powiedział kard. Gianfranco Ravasi. Ktoś musi Go ponieść. W sobie.
Dlatego zapewne Pius XII już w 1946 roku w przemówieniu do kardynałów mówił: Świeccy, zajmują miejsce w pierwszych szeregach Kościoła. Dla nich Kościół stanowi życiową zasadę ludzkiej społeczności. Dlatego to oni, i przede wszystkim oni, winni uświadamiać sobie coraz wyraźniej nie tylko to, że należą do Kościoła, ale że sami są Kościołem, to znaczy wspólnotą wiernych żyjących na ziemi pod jednym przewodnictwem Papieża, oraz pozostających z nim w łączności Biskupów.
Kościół stanowi (ma stanowić) życiową zasadę ludzkiej społeczności. Nie przez formalne zespolenie struktur, ale przez przemianę od wewnątrz. Najpierw człowieka, później społeczności i struktur w których funkcjonuje. Świata nie zmienia się odgórnie, realizując założenia filozofii. Im bardziej ktoś próbował, tym gorzej świat na tym wychodził. Świat zmienia się przez osobistą przemianę serca i świadectwo życia poparte słowem.
To zadanie dla świeckich. Proroków dla świata, którzy dotrą tam, gdzie inaczej Ewangelia nie mogłaby dotrzeć. Królów powołanych, by pokazywać, że można i warto żyć dla dobra, że można i warto żyć wolnym. Tu i teraz. Nie w szczególnych warunkach. Chrześcijaństwo nie jest drogą dla elity. Dla wybitnych jednostek. Jest najlepszą z możliwych dróg życia, dostępną dla każdego. Więcej: przeznaczoną dla każdego.
W świecie rosnącej specjalizacji podział zadań nie powinien zaskakiwać. Jedni są posłani, by przemieniać świat. Inni, by świadczyć, że ubóstwo, czystość i posłuszeństwo, bez których świat nie może się przemienić i ofiarować Bogu, nie tylko są możliwe, ale prowadzą do radości już tutaj, na ziemi. Jeszcze inni zostali wyznaczeni, by być pośrednikami dla Bożej łaski. By ją nieść i rozdawać, tak jak niesie się i rozdaje chleb tym, którzy pracują.
Bez chleba Słowa, bez chleba sakramentów, niczym by była każda nasza praca. Nie jesteśmy w stanie zaczerpnąć z siebie dobra i dać światu. Możemy tylko być pośrednikami, dzielić się otrzymaną łaską. I trzeba było, by była blisko. Dostępna na co dzień. Bez Boga nic nie możemy uczynić.
Nie sposób być kompetentnym znawcą każdej dziedziny. Absurdem byłoby tego wymagać. By uzdrowić istniejące w świecie obyczaje i stosunki, tak by stosowały się do norm sprawiedliwości i raczej sprzyjały praktykowaniu cnót, niż mu przeszkadzały , trzeba tę rzeczywistość dobrze znać. Trzeba wiedzieć, jak działa i dlaczego tak działa. Trzeba znaleźć to miejsce, gdzie zaczyna się błędna droga. Rzeczywistości ludzkiej nie da się skutecznie leczyć zewnętrznie, trzeba sięgnąć sedna. I to jest nasze – świeckich – zadanie.
Ale przecież nasza odpowiedzialność dotyczy nie tylko społeczności ludzkiej, także Kościoła, którego jesteśmy częścią. Także i w nim pojawiają się sytuacje wymagające rozeznania i reakcji. Świecki nie jest od milczenia.
Stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i zdolności, jakie posiadają, [świeckim] przysługuje prawo, a niekiedy nawet obowiązek wyjawiania swego zdania świętym pasterzom w sprawach dotyczących dobra Kościoła – stwierdza katechizm. Sprawy dotyczące dobra Kościoła to pojęcie bardzo szerokie. Ale najważniejsze jest: nie tylko możesz mówić. Czasem wręcz masz obowiązek mówić.
Najpierw pasterzom, czyli tym, którzy wewnątrz Kościoła są w stanie problem rozwiązać. Ale nie tylko. Także innym wiernym. Zachowując nienaruszalność wiary i obyczajów, szacunek wobec pasterzy oraz biorąc pod uwagę wspólny pożytek i godność osoby – dodaje katechizm.
To także oczywiste. Po pierwsze, celem mówienia nie jest napiętnowanie, potępienie, ale przede wszystkim zmiana ku dobru. Żadna interwencja, nawet w najważniejszej sprawie, nie może używać złych środków. Żadna uwaga nie zostanie przyjęta, jeśli w słowach zabraknie szacunku dla jej adresata. Nie wolno nam poniżać człowieka, nawet jeśli uczynił coś godnego nagany. I zawsze trzeba rozważyć dobro, które z naszych działań ma płynąć. To prosty wymóg odpowiedzialności.
Jesteśmy odpowiedzialni za Kościół. Za każdego człowieka, który w nim jest i do którego może dotrzeć echo naszych słów i działań. Dziś trzeba powiedzieć po prostu: za każdego. Noblesse oblige. Bycie kapłanem, prorokiem i królem zobowiązuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.