Fiesta w cieniu polityki

W ocenie rządów Cháveza społeczeństwo wenezuelskie jest podzielone mniej więcej po połowie. W jednej i drugiej grupie są wierzący. Jak głosić Ewangelię ludziom tak bardzo od siebie oddalonym?

Wielki Brat patrzy. Te słowa z powieści George’a Orwella „Rok 1984” przychodzą nam do głowy, gdy z lotniska w Caracas w gigantycznym korku powoli przesuwamy się w stronę Guarenas. Ze wszystkich stron atakują nas podobizny Hugo Cháveza i plakaty wyborcze jego następcy Nicolása Maduro. Wiszą nie tylko wzdłuż ulicy, ale ozdabiają też prywatne okna i balkony. Uciekamy przed wzrokiem byłego prezydenta, którego oczy spoglądają na nas z graffiti. Todos somos Chávez – wszyscy jesteśmy Chávezami – głoszą napisy malowane na murach. Włączamy radio. Trwa relacja z wręczenia kluczy do nowych mieszkań. To prezydent Maduro idzie w ślady swojego poprzednika. Kwieciście przemawia, wysławiając zasługi comandante, a rozentuzjazmowany tłum wiwatuje, wznosząc okrzyki: „Chávez żyje!”. Przez chwilę czujemy się tak, jakbyśmy cofnęli się w czasie o sześćdziesiąt lat.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11