Winny scenariusz

Komentarzy: 7

Marcin Jakimowicz Marcin Jakimowicz

GOSC.PL

publikacja 20.05.2013 10:29

Acha i pamiętaj: Większość na sali pije wytrawne, kilka osób z Kany lubi półsłodkie.

Wiesz synu, nie mają wina, powinieneś coś zrobić. A najlepiej zrób to tak: zobacz: tuż za Tobą są kamienne stągwie. Widzisz? A gdyby tak napełnić je wodą? Spróbujesz? Acha i pamiętaj: większość na sali pije wytrawne, kilka osób z Kany lubi półsłodkie. Jest też jedna kobieta, która pija jedynie białe wino, bo po czerwonym ma migrenę. Zapamiętałeś? Tak? To ruszaj…

Tak wyglądałaby scena z Kany gdyby Maryja zaczerpnęła modlitewne wzorce z kościołów nad Wisłą. Tymczasem jak czytamy, podeszła do Syna i rzuciła: „Nie mają już wina”. Koniec kropka. Nie pisnęła ani słowa o tym, co ma z tą sytuacją zrobić.

To lekcja modlitwy wstawienniczej. Nie bawmy się z Bogiem w modlitewny bankomat. Nie piszmy list skarg i wniosków z załączonym scenariuszem działania. Przedstawmy stan faktyczny. Nie mamy już wina. Koniec. Kropka. On wie najlepiej, co z tym fantem zrobić.

– Podeszła do mnie kiedyś przejęta kobieta i mówi: – Czy może się ojciec pomodlić za mojego syna, alkoholika? Jest beznadziejnie, nie chce się leczyć. Modlą się już za niego karmelitanki, i norbertanki, i zmartwychwstanki, i księża pallotyni. Gdyby się jeszcze ojciec pomodlił… – opowiadał mi. o. Stanisław Jarosz, paulin – A mi coś odbiło i powiedziałem: Nie będę się modlił! – Dlaczego? – zatkało zszokowaną kobietę – A ja tyle dobrego o ojcu słyszałam…– Nie będę się modlił, bo skoro już tylu ludzi się modli i nic z tego nie wynika, to może nie o to w tym wszystkim chodzi? Może mamy się modlić o spełnienie woli Bożej? O to, by pani syn poszedł do nieba, bo umrze jako alkoholik? Widzę jednak, że ranię tę kobietę, więc mówię: – Czy pani wierzy, że Bóg kocha pani syna bardziej niż pani? – Słucham??? – Czy pani ufa, że Bóg kocha go bardziej niż pani? – Wierzę. – To proponuję, niech pani przestanie się za niego modlić i zacznie się modlić za jakąś osobę, o której tylko Pan Bóg wie, że jej zbawienie jest zagrożone. To będzie czysta modlitwa, bo pani nie wie, kto to jest… Odeszła. Po dwóch miesiącach spotykam ją, a ona woła: – Stal się cud! Mój syn (a dałam mu modlitewny spokój) sam zgłosił się na leczenie. Chciałam księdzu powiedzieć, że Bóg jest wielki.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..