W modlitwie otwieramy nasze serca Panu, aby On przyszedł i zamieszkał pośród naszych słabości, przekształcając je w moc dla Ewangelii.
Na fakt przeżywania w modlitwie kontemplacyjnej zarówno uniesień, związanych z doświadczeniem piękna Boga jak i poczucia niegodności, spowodowanego naszą słabością zwrócił uwagę Benedykt XVI podczas wczorajszej audiencji ogólnej w Watykanie. Papież kontynuował rozważania na temat modlitwy w listach św. Pawła, zwracając uwagę na jego doświadczenie modlitwy kontemplacyjnej. W auli Pawła VI zebrało się według danych Prefektury Domu Papieskiego około 8 tys. wiernych.
Poniżej przedstawiamy tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:
Drodzy bracia i siostry,
Codziennie spotkanie z Panem i uczestniczenie w sakramentach pozwalają na otwarcie naszych umysłów i serc na Jego obecność, na Jego słowa, na Jego działanie. Modlitwa jest nie tylko oddechem duszy, ale aby posłużyć się obrazem - jest również oazą spokoju, w której możemy czerpać wodę, która karmi nasze życie duchowe i przekształca naszą egzystencję. Bóg pociąga nas do siebie, pozwala nam wspinać się na górę świętości, abyśmy byli coraz bliżej Niego, dając nam na tej drodze światło i pocieszenie. Jest to doświadczenie osobiste, o którym św. Paweł wspomina w rozdziale 12 Drugiego Listu do Koryntian, na którym chciałbym się dzisiaj skupić. Wobec tych, którzy poddawali w wątpliwość jego apostolstwo, nie wymienia wspólnot, które założył, przebytych kilometrów. Nie tylko przypomina napotkane trudności i przeciwieństwa w głoszeniu Ewangelii, ale wskazuje na swoją relację z Panem, relację tak intensywną, iż charakteryzującą się także chwilami ekstazy, głębokiej kontemplacji (por. 2 Kor 12,1). Nie chlubi się więc tym, czego dokonał, swoją mocą, swoimi działaniami i sukcesami, ale działaniem Boga w nim i poprzez niego. Z wielkim wstydem mówi on o chwili w której przeżywał szczególne doświadczenie porwania do Bożego nieba. Przypomina, że czternaście lat przed wysłaniem Listu był „porwany aż do trzeciego nieba” (w. 2). Posługując się językiem i relacjonując jak ten, który opowiada o tym, czego nie powinno się mówić, św. Paweł opowiada o tym fakcie wręcz w trzeciej osobie. Stwierdza, że pewien człowiek został porwanmy do Bożego „ogrodu”, do raju. Kontemplacja jest tak głęboka i intensywna, że Apostoł nawet nie pamięta treści otrzymanego objawienia, ale dobrze zna datę i okoliczności, w których Pan pochwycił go w sposób tak totalny, pociągnął go do siebie, tak jak uczynił to na drodze do Damaszku w chwili jego nawrócenia (por. Fil 3,12).
Święty Paweł mówi dalej, że właśnie po to, aby nie popaść w pychę z powodu ogromu otrzymanych objawień, nosi w sobie „oścień” (2 Kor 12,7), pewne cierpienie i błaga z mocą Zmartwychwstałego, by został uwolniony od wysłannika szatana, od tego bolesnego ościenia w ciele. Powiada, że trzy razy żarliwie modlił się do Pana, aby oddalił od niego tę próbę. To w tej systuacji, w głębokiej kontemplacji Boga, „słyszał tajemne słowa, których się nie godzi człowiekowi powtarzać” (w. 4) otrzymuje odpowiedź na swoje błaganie. Zmartwychwstały kieruje do niego słowa jasne i pocieszające: „Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali” (w. 9).
Komentarz Pawła do tych słów możne nasz zadziwić, ale ukazuje jak on rozumiał, co znaczy być naprawdę apostołem Ewangelii. Woła faktycznie: „Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” (ww. 9b-10. Nie chlubi się więc swoimi działaniami, ale działaniem Chrystusa, który działa właśnie pośród jego słabości. Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę nad tym faktem, który miał miejsce w latach, gdy św. Paweł żył w milczeniu i kontemplacji, zanim rozpoczął przemierzanie Zachodu, by głosić Chrystusa, bo ta postawa głębokiej pokory i ufności wobec ukazywania się Boga ma podstawowe znaczenie także dla naszej modlitwy i życia, dla naszej relacji z Bogiem i naszych własnych słabości.
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.