Świeccy w Kościele. W kościołach Strzegomia i Świdnicy. Żyją miłością, która dla wielu jest absurdem. Żyją wbrew logice tego świata.
Jest przedpołudnie już jesiennego dnia. Potężna bryła strzegomskiej bazyliki rzuca cień na skromny domek. Mieszka w nim organista. Mieszka człowiek, który w cieniu kościoła żyje od siedemdziesięciu pięciu lat. Zawsze w cieniu. OAMDG.
Późne popołudnie tego samego dnia. Po odzyskującym blask poelżbietańskim klasztorze w Świdnicy krząta się starszy pan. Bardzo starszy pan – ma przecież osiemdziesiąt siedem lat. Ale dopiero od trzech lat jego życie staje się spełnione. Tym bardziej, im więcej dni upływa od utworzenia tu parafii. Jest kościelnym. OAMDG.
Wiem, po co żyję
Strzegom. Czasami ludzie nie pamiętają, jaki był proboszcz. Tym bardziej nie przywiązują wagi do niezliczonego zastępu wikarych. Mają jednak pewność, że od zawsze słuchają tego organisty – Edwarda Forskiego.
Co ciekawe wielu z nich nie wie, jak on wygląda… Tak! – wielu nie rozpozna w dostojnym seniorze maszerującym rano do sklepu po mleko i chleb artysty. Jest przecież ukryty wysoko nad ich głowami, zawsze poza zasięgiem wzroku, gdzieś z tyłu. Tam, gdzie może niebo sprowadzać na ziemię. Na tym się zna. Panuje nad rzędami piszczałek i wprzęga je w uwielbienie, w miłosne wyznanie, w szept zachwytu wobec Pana. A Ten nie potrafi się oprzeć harmonii, co miłość zamienia w muzykę. Tę kościelną szczególnie.
Stoją więc, w tej kolejce po swój chleb i swoje mleko, za starszym panem i są szczęśliwi. Bo w minioną niedzielę byli w niebie, co staje się Ciałem i Krwią, ale nie gdzieś tam, lecz w przestrzeni sztuki wrzeźbionej w kamień i drewno, a ożywionej muzyką organów. Stoją i nic nie wiedzą. Nie potrzebują wiedzieć i nie potrzeba, by wiedzieli. Tak jest dobrze. OAMDG.
Świdnica. Nie ma wątpliwości, na kim można tu polegać. Jeszcze zanim nastał proboszcz, pan Franciszek Ożóg chodził i radził kurialnym wysłańcom, jak się zabrać do tworzenia parafii na Kraszowicach. Był tu od samego początku. Był tu trzy lata temu i jest teraz i… będzie do końca. Nie może być inaczej.
Jest znakiem tych, którzy pokochali skromny kościółek i są gotowi budować wokół niego wspólnotę uczniów Jezusa. Jest twarzą każdego zgromadzenia świętych – Eucharystii. Nikt nie wie, jak to się dzieje, ale wszyscy wiedzą, że tak jest.
Pan Franciszek – skupiony i oddany sprawie – czuwa, żeby wszystko było na swoim miejscu. Żeby modlitwa mogła płynąć bez przeszkód. On pierwszy wita Jezusa przed każdym wydarzeniem w kościele i ostatni mówi Mu dobranoc, gdy dzień dobiega końca. Klucznik i stróż Tajemniczej Obecności. OAMDG.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Emerytowany metropolita przemysko-warszawski Kościoła greckokatolickiego obchodzi 85. urodziny
Proponowane w Polsce elementy edukacji seksualnej nawiązują do standardów WHO, ale...
bp Andrzej Jeż odnosi si do ostatnich medialnych publikacji.